Reklama

Kuchnia „Niedzieli”

Niedziela Ogólnopolska 35/2014, str. 48

PAWEŁ MICHALSKI

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W samo południe 13 sierpnia docieram do położonej na wzgórzu wioski Skowronów, nieopodal Olsztyna k. Częstochowy. Już z daleka wyraźnie widzę kuchnię polową i krzątający się wokół niej zespół z redakcji „Niedzieli”. Przygotowują zupę dla pielgrzymów z diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Czas oczekiwania na pielgrzymów wykorzystuję na krótkie rozmowy.

Grochówa na 5 kotłów

– Wstajemy o 4 rano, by przygotować na czas zupę dla pątników. Opatrzność czuwa, bo wszędzie udaje nam się zdążyć na czas. Kiedy zupa jest ugotowana, pojawiają się pierwsi pątnicy – mówi Waldemar Dudkiewicz, kierujący zespołem.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ilość przygotowywanej zupy jest imponująca. Aby wykarmić 700-osobową grupę zamojskich pielgrzymów, 5-osobowy zespół przygotował ponad 230 litrów grochówki.

W przygotowywanie posiłku zaangażowanych jest od 5 do 8 osób, w zależności od tego, jak liczna jest grupa pielgrzymów. W tym roku ciepłą strawą zostali nakarmieni pielgrzymi z grup: przemyskiej, rzeszowskiej, lubelskiej, warszawskiej i zamojsko-lubaczowskiej.

Kuchnia polowa, z której korzysta załoga „Niedzieli”, to sprzęt kuchenny powszechnie używany w wojsku. Składa się z jednego 25-litrowego i czterech 50-litrowych kotłów. Kuchnia polowa opalana jest drewnem, którego zużywa się ok. 20 kg na godzinę. Płomień bezpośrednio pod każdym kotłem podgrzewa olej opałowy.

Czasem słońce, czasem deszcz

– Podczas przygotowywania posiłków mamy różne warunki pogodowe, jak to bywa podczas pielgrzymowania – mówi pan Waldemar. – Dla grupy warszawskiej „Piętnastki Purpurowej” zupę gotowaliśmy w deszczu. Przez blisko 4 godziny intensywnie padało. Obawialiśmy się, czy nie zgaśnie płomień, ale udało się nawet podczas takiej pogody nie zawieść pielgrzymów.

Czasem zdarza się, że w ciągu dnia wydawane są posiłki dla dwóch pielgrzymek. Tak było np. 11 sierpnia, kiedy to zupę dostało 1600 osób z grupy przemyskiej i 700 osób z grupy warszawskiej. Zdarzyło się też, że w ciągu godziny obsłużono 1,5 tys. pielgrzymów. Ten wysiłek możliwy jest tylko dzięki wspólnej pracy zgranego zespołu, bo proces całego przygotowania takiej ilości zupy trzeba opracować i logistycznie przygotować.

Reklama

– Krojenie takiej ilości ziemniaków, boczku i cebuli zabiera sporo czasu. Dla dobrego smaku ważne jest też zachowanie odpowiednich proporcji składników – mówi Ewa Zielińska z „Niedzieli”. – Widok uśmiechniętych i nakarmionych pielgrzymów cieszy, to radość dla nich i dla nas – podkreśla.

Pielgrzymie paliwo

Kiedy pojawiają się pierwsi pielgrzymi, po złożeniu bagaży, ulokowaniu się na wzgórzu i po krótkim powitaniu ustawiają się w kolejce do „Niedzielnej” kuchni.

– Cieszymy się bardzo, że od kilku lat możemy korzystać z dobroci i życzliwości Tygodnika Katolickiego „Niedziela”. Pielgrzymi z chęcią wspinają się na to wzgórze, bo mają świadomość, że zjedzą obfity, dobry obiad. To jest odbierane przez nas jako dar serca – mówi kierownik pielgrzymki zamojsko-lubaczowskiej ks. Michał Moń. – Spotykamy się z wielką życzliwością mieszkańców po drodze, ale tutaj, blisko Częstochowy, jest o nią trudniej, co jest zrozumiałe, gdyż przechodzi tu tysiące pielgrzymów, dlatego tym bardziej cenny jest ciepły posiłek od „Niedzieli”.

– Jestem zmęczona i głodna – mówi Iza – więc czekam cierpliwie w kolejce na grochówkę. A pan Jerzy podkreśla, że jeśli jest możliwość, to trzeba organizm zasilać ciepłą strawą, bo taka gorąca potrawa świetnie regeneruje. – Jak samochód potrzebuje paliwa, tak my w drodze ciepłej zupy – dodaje.

Walory „Niedzielnej” grochówki doceniają również Justyna („Zawsze czekam na obiad z tygodnikiem «Niedziela», bo ta grochówka jest najlepsza!”) i Kamila („Jestem po raz dwunasty na pielgrzymce. To niesamowite, że ludzie ofiarowują nam pokarm, bo pielgrzymowi tak naprawdę nic się nie należy, a najważniejsze w jego jadłospisie są woda i jakiś suchy prowiant. To cudowne, że osoby z «Niedzieli» poświęcają swój czas na przygotowanie takiej ilości zupy i na jej wydawanie”).

Reklama

– Niektórzy otrzymują dokładkę, widać, że zupa zamojskim pielgrzymom smakuje i jest jej wystarczająca ilość. Podchodzę do redakcyjnego stolika, gdzie czeka chleb i prasa katolicka, po którą chętnie pątnicy sięgają – swoimi refleksjami dzieli się ks. Waldemar Pietrucha. – Zawsze każdy posiłek, a zwłaszcza ciepły, jest ważny, a co dopiero na pielgrzymce, dodaje sił i pozwala iść dalej. Bardzo się cieszymy, że możemy z tego posiłku skorzystać.

– Jestem pierwszy raz na pielgrzymce, idę i płaczę, dziękuję za tę otwartość. Ludzie są bardzo dobrzy, więc trzeba być dla ludzi też bardzo dobrym – mówi pątniczka z Tomaszowa Lubelskiego.

„Polowa” tradycja

Tygodnik Katolicki „Niedziela” od 6 lat rozdaje pielgrzymom ciepłą zupę na trasie ich wędrówki. Pomysł zrodził się w 2007 r. i został podjęty przez ówczesnego redaktora naczelnego „Niedzieli” ks. Ireneusza Skubisia. Pierwsza kuchnia z zupą wyruszyła do pielgrzymów w 2008 r. Lidia Dudkiewicz, obecna redaktor naczelna „Niedzieli”, kontynuuje tradycję. Przy okazji przypomina, że kuchnia polowa, na której pracownicy „Niedzieli” co roku gotują zupę dla pielgrzymów, jest darem od Szwedów. Żartuje, że pewnie odrabiają szkody, które przed wiekami wyrządzili nam podczas potopu szwedzkiego. Opowiada, że kilka lat temu wraz z ks. Skubisiem prowadziła rozmowy biznesowe w szwedzkiej papierni. Prezesi koncernu papierniczego wypytywali o Jasną Górę. Zachwyceni relacjami dotyczącymi pieszego pielgrzymowania do Częstochowy, zdecydowali, że wesprą polskich pielgrzymów, i ofiarowali kuchnię polową. Pracownikom „Niedzieli” pozostało nauczyć się od żołnierzy gotować wojskową grochówkę. Dzięki kuchni polowej „Niedzieli” w tym roku w lipcu i sierpniu ponad 5 tys. pielgrzymów zmierzających na Jasną Górę otrzymało porcję ciepłego posiłku. Pielgrzymi w zamian ofiarowują nam swoje modlitwy.

Redaktor naczelna Lidia Dudkiewicz zapewnia, że „Niedzielna” kuchnia również za rok wyjedzie do pielgrzymów, aby ich posilić w drodze ku Jasnej Górze.

2014-08-26 14:09

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

S. Faustyna Kowalska - największa mistyczka XX wieku i orędowniczka Bożego Miłosierdzia

2024-04-18 06:42

[ TEMATY ]

św. Faustyna Kowalska

Graziako

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia – sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach

Zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia –
sanktuarium w
Krakowie-Łagiewnikach

Jan Paweł II beatyfikował siostrę Faustynę Kowalską 18 kwietnia 1993 roku w Rzymie.

Św. Faustyna urodziła się 25 sierpnia 1905 r. jako trzecie z dziesięciorga dzieci w ubogiej wiejskiej rodzinie. Rodzice Heleny, bo takie imię święta otrzymał na chrzcie, mieszkali we wsi Głogowiec. I z trudem utrzymywali rodzinę z 3 hektarów posiadanej ziemi. Dzieci musiały ciężko pracować, by pomóc w gospodarstwie. Dopiero w wieku 12 lat Helena poszła do szkoły, w której mogła, z powodu biedy, uczyć się tylko trzy lata. W wieku 16 lat rozpoczęła pracę w mieście jako służąca. Jak ważne było dla niej życie duchowe pokazuje fakt, że w umowie zastrzegła sobie prawo odprawiania dorocznych rekolekcji, codzienne uczestnictwo we Mszy św. oraz możliwość odwiedzania chorych i potrzebujących pomocy.

CZYTAJ DALEJ

Krewna św. Maksymiliana Kolbego: w moim życiu dzieją się cuda!

Niedziela Ogólnopolska 12/2024, str. 68-69

[ TEMATY ]

świadectwo

Karol Porwich/Niedziela

Jej prababcia i ojciec św. Maksymiliana Kolbego byli rodzeństwem. Trzy lata temu przeżyła nawrócenie – i to w momencie, gdy jej koleżanki uczestniczyły w czarnych marszach, domagając się prawa do aborcji.

Pani Sylwia Łabińska urodziła się w Szczecinie. Od ponad 30 lat mieszka w Niemczech, w Hanowerze. To tu skończyła szkołę, a następnie rozpoczęła pracę w hotelarstwie. Jej rodzina nigdy nie była zbytnio wierząca. Kobieta więc przez wiele lat żyła tak, jakby Boga nie było. – Do kościoła chodziłam jedynie z babcią, to było jeszcze w Szczecinie, potem już nie – tłumaczy.

CZYTAJ DALEJ

10 lat kanonizacji św. Jana Pawła II

2024-04-19 09:49

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Mat.prasowy/vaticannews.va

„Pontyfikat św. Jana Pawła II trzeba koniecznie dokumentować dla przyszłych pokoleń, naszym zadaniem jest ocalenie i przekazanie tego wielkiego dziedzictwa” – mówi ks. Dariusz Giers. Jest on administratorem Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II a zarazem świadkiem pontyfikatu. Kapłan wyznaje, że praktycznie codziennie modli się przy grobie świętego papieża i zawsze jest poruszony tłumami ludzi z całego świata, którzy w tym wyjątkowym miejscu szukają wstawiennictwa Jana Pawła II.

Wyjątkowym fenomenem są czwartkowe Msze polskie odprawiane nieprzerwanie przy grobie Jana Pawła II od momentu jego śmierci. „To jest czas modlitwy, ale także przekazywania dziedzictwa wiary i nieprzemijających wartości” – mówi ks. Giers. Podkreśla, że upływający czas sprawia, iż wielkie zadanie stoi przed świadkami pontyfikatu, którzy muszą dzielić się swym doświadczeniem.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję