Reklama

Kilka uwag o autoformacji w seminarium duchownym (2)

Co zrobić, aby z seminariów duchownych wychodzili jednak ludzie nie tylko w Panu Bogu zakochani "na swój sposób", ale także wewnętrznie zintegrowani, osobowościowo dojrzali, tacy więc, u których łaska Boża tak obficie działająca, znajdowałaby naturalne podłoże do działania? I pytanie ważniejsze, jaki rodzaj pracy, należałoby zaproponować samym alumnom?

Niedziela warszawska 2/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Myślę, że sposoby na to są. Na wstępie jednak trzeba powiedzieć, że dzisiejszy młody człowiek, właśnie z powodu nie zawsze sprzyjających warunków rodzinnych i wychowawczych, już na starcie, ma dużo dłuższą i trudniejszą drogę do pokonania w kierunku pełnej dojrzałości, aniżeli pokolenia wcześniejsze. Przyjęcie tego faktu do wiadomości, szczególnie przez samych zainteresowanych, pozwoli na większą ich wewnętrzną mobilizację, która w tym przypadku jest absolutnie niezbędna. A przydać się ona może w wysiłkach podejmowanych na czterech płaszczyznach.
Po pierwsze, chodzi o zdrowy krytycyzm wobec własnej osoby. Indywidualista, i to jeszcze bardzo wrażliwy, co w praktyce oznacza prawie zawsze egocentryka, jest mocno skupiony na tym co robi, a przede wszystkim na ocenie, jaką jemu i jego pracy wydaje otoczenie. Chodzi to zarówno o obawę czy i jak zostanie przyjęty, jak i stan permanentnego niezadowolenia z siebie. Dochodzi w ten sposób do zamęczania wprost innych, poprzez skupianie uwagi na sobie. Zdawanie sobie sprawy ze swoich "skrzywień", mądre akceptowanie siebie takim jakim jestem, oraz pewna doza autoironii, są doskonałym lekarstwem, na to męczące "kręcenie się" wokół siebie.
Temu krytycznemu poznaniu samego siebie, winno towarzyszyć usilne podejmowanie wszystkich obowiązków wynikających ze stanu, w jakim człowiek żyje. Chodzi tu o świadomość odpowiedzialności za to, co do kogo należy, a także o pełną aktywność i dążenie do maksymalnej realizacji zadań, czyli o myślenie o przynoszeniu owoców, a nie skupianie się tylko na pilnym co prawda, ale tylko "odrobieniu pańszczyzny". Niewątpliwie, takie podejście do obowiązków, sprzyja patrzeniu na swą pracę nie przez pryzmat dręczących pytań: "czy się nadam?", "czy będę zaakceptowany?", ale raczej spokojnym: "co mogę zrobić lub czy wszystko zrobiłem, żeby było dobrze, żeby służyło wspólnocie?" W ten sposób, egocentryzm przekształca się w bezinteresowność.
Po trzecie, dla owocnej pracy nad swą dojrzałością, niezbędna jest pewnego rodzaju "higiena życia", a nawet, wobec natrętnie wciskającej się zewsząd mentalności tego świata, znajdywanie sobie swego rodzaju "życiowych azyli", w stosunku do tego, co wtłacza nam otoczenie. Chodzi tu głównie o troskę o hierarchię wartości, na której budowanie ma ogromny wpływ to, na co patrzymy, czego słuchamy, z kim i o czym rozmawiamy, kogo czynimy naszymi przyjaciółmi itd. Odkładanie na bok tej z kolei ascetycznej pracy nad sobą, może spowodować roztrwonienie wyżej postulowanej pracy organicznej. Na nic się przyda znajomość architektury, oraz późniejsze wybudowanie pięknego domu, jeśli od chwili jego zamieszkania, będzie on użytkowany w dewastacyjny sposób. Wszystko legnie w gruzach, jest to tylko kwestią czasu.
Ostatnim, ale jak się wydaje najważniejszym kierunkiem pracy nad sobą, jaką do wykonania ma kandydat zmierzający do kapłaństwa, jest stałe pogłębianie swej wiary. Przy czym, pod pojęciem wiara, rozumieć należy oczywiście nie tyle przyjęcie - nawet wierne - za prawdę jakiegoś przekazu informacji, ale ochotne i ufne poddawanie się kierownictwu Słowa Bożego, aby dojść do pełni człowieczeństwa w Chrystusie Jezusie. Ponieważ nikt nie zna człowieka lepiej niż jego Stwórca i Odkupiciel, u Niego w ostateczności należy szukać wzoru do naśladowania i od Niego oczekiwać pomocy do jego realizacji. Przy tym wiara, jako powierzenie się Bogu i codzienne z Nim obcowanie, ponieważ pomaga wyrabiać inne cnoty, jest w stanie pokonać (nie mylić z usunąć) w człowieku braki wynikające z jego niedomagań charakterologicznych, a nawet sobowościowych. I rzeczywiście, wystarczy przypomnieć sobie postaci osób wyniesionych na ołtarze, a więc ludzi, których Kościół stawia wiernym za wzór do naśladowania w ich heroicznych cnotach, którzy jednocześnie przez swoje trudne cechy charakteru, lub jakbyśmy dzisiaj to określili "nieprzystosowanie społeczne", sprawiali sporo kłopotów ludziom im współczesnym. Krótko mówiąc chodzi o to, że człowiek wiary zawsze stara się naśladować Pana Jezusa, a jeśli w konkretnej sytuacji życiowej mu się to nie udało, ta sama wiara połączona z miłością, "zakazuje" mu pozostawania w błędzie, stymulując podejmowanie wysiłków naprawczych. Nota bene w tym przypadku efekty działania cnoty wiary, pokrywają się doskonale z tym, co się osiąga dzięki krytycyzmowi wobec własnej osoby, o którym mowa była wyżej.
Praca nad sobą, autoformacja, której elementy składowe zaproponowano wyżej, ma jako się rzekło doprowadzić alumna do osiągnięcia wewnętrznej integracji, a przez to osobowościowej dojrzałości. Nawet jeśli z przyczyn obiektywnych, cel ten wydaje się bardzo trudny do zrealizowania w ciągu zaledwie kilku lat pobytu w seminarium, to dzięki tej pracy, niejako przy okazji, można osiągnąć inny, nie mniej ważny cel dla przyszłego kapłana. Jest nim poznanie i utwierdzenie się w prawdzie oraz doznanie głębokiej, duchowej radości z jej posiadania. Tak o tym mówił Jan Paweł II, do alumnów Seminarium Rzymskiego:
"Jest rzeczą naprawdę zdumiewającą pomyśleć, że zdobyłeś prawdę, że wiesz jaki jest sens ludzkiego życia, jakie ma znaczenie cała historia i cały wszechświat, jaki jest główny powód całego istnienia, które dzieje się od wyżyn zdobyczy nauki aż po przepaść biedy i bólu. (...) Iluż młodych nie posiada prawdy i wiodą swoją egzystencję bez pytania "dlaczego?"; iluż, niestety, po bezowocnych i wyczerpujących poszukiwaniach, zawiedzeni i rozgoryczeni popadli i nadal popadają w desperację! Iluż udało się osiągnąć prawdę dopiero po długich latach bolesnych pytań i ciężkich doświadczeń! (...) Wy rzeczywiście posiadacie prawdę: całą, świetlaną, pocieszającą! Iluż ludzi wam zazdrości! Umiejcie więc cieszyć się prawdą, jak mówi św. Tomasz. Umiejcie żyć z prawdy i w prawdzie. Umiejcie prawdę pogłębiać i wciąż bardziej rozjaśniać we wszystkich jej kierunkach (...) Czyńcie to z własnej wewnętrznej potrzeby, a także, aby wszędzie być, świadkami prawdy".
Czy praca nad sobą jest rzeczą łatwą? Nikt tego nie twierdzi. Na pewno jednak przynoszącą wiele radości dziś i pożytku w przyszłości, i to nie tylko tej wiecznej. Na ten pożytek oczekuje z utęsknieniem Kościół. Jego domaga także się trudne wyzwanie jakim jest powołanie kapłańskie. "Ono bowiem nie obiecuje (...) niczego, co świat uważa za pociągające. Przeciwnie, (...) żąda hojności, zaparcia się siebie, poświęcenia, a niekiedy nawet heroizmu".

Ks. Wacław Madej - rektor Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Warszawsko-Praskiej

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jakie jest twoje osobiste stanowisko wobec kryzysu Kościoła dzisiaj?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Monika Książek

Rozważania do Ewangelii Mt 28, 16-20.

Niedziela, 26 maja. Uroczystość Najświętszej Trójcy

CZYTAJ DALEJ

Uśmiech, który wszystko wynagradza

2024-05-26 12:21

Marzena Cyfert

Dzieci we wrocławskiej "Pozytywce"

Dzieci we wrocławskiej

Na Ostrowie Tumskim przy ul. Kapitulnej 4 działa Klubowe Centrum Aktywności Dzieci i Młodzieży „Pozytywka”, prowadzone przez Siostry Bożego Serca Jezusa. Celem działalności jest pomoc rodzinom oraz dzieciom dotkniętym niepełnosprawnością, głównie z Zespołem Downa.

Przy wejściu wzrok przykuwa ładnie zagospodarowany plac, z którego dzieci korzystają w czasie sprzyjającej pogody. W „Pozytywce” biorą udział w licznych bezpłatnych warsztatach. Projekt finansowany jest z budżetu miasta. W czasie zajęć rodzice spotykają się na rozmowie przy herbacie w przeznaczonym do tego pokoju. Mają okazję odpocząć w towarzystwie, w którym będą zrozumiani. Dzieci także cieszą się z ich bliskości.

CZYTAJ DALEJ

Drezdenko za życiem

2024-05-26 14:21

[ TEMATY ]

Zielona Góra

drezdenko

ks. Paweł Greń

Marsz w obronie życia przeszedł 26 maja ulicami Drezdenka.

W niedzielę 26 maja kilkadziesiąt osób zgromadziło się w Drezdenku na rodzinnej manifestacji w obronie życia. Wydarzenie, pełne radości i pozytywnej energii, przyciągnęło całe rodziny, młodych oraz seniorów, którzy wspólnie zamanifestowali swoje wsparcie dla idei ochrony życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Był to silny głos społeczny za zdrową rodziną, ochroną dzieci przed deprawacją oraz manipulacjami zgubnych ideologii.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję