Można znaleźć tysiące ofert sesji coachingowych. Ta metoda motywacji staje się coraz modniejsza, a podręczniki na jej temat pojawiają się jak grzyby po deszczu. Jednak sposób pracy Ani i Klaudii nie został tylko wyczytany w fachowej literaturze - opiera się on na ich osobistym doświadczeniu.
Reklama
Klaudia Seidel jest z wykształcenia socjologiem i od początku pracy zajmowała się doradztwem zawodowym, wspierając ludzi w rozwijaniu ich potencjału. Jednak cztery lata temu doświadczyła zanurzenia w Bożej miłości, czyli nawrócenia. Po tym wydarzeniu zrozumiała, że samo psychologiczne podejście w poszukiwaniu drogi życiowej nie wystarczy. - Niedługo po moim nawróceniu spotkałam znajomą, która od 10 lat nie mogła zajść w ciążę. Z zawodu jest lekarzem ginekologiem, więc próbowała wszystkich metod. Była po kilku nieudanych próbach in vitro, przeszła przez ręce wielu specjalistów… i wszystko bezskutecznie. Gdy ją spotkałam miała wprost postawioną diagnozę, że jest niepłodna. I wtedy zaczęłam z nią rozmawiać o tym problemie i o Bogu. Rozpoczęłyśmy sesje, podczas których przepracowywałyśmy rzeczy, które blokowały ją, m.in. był to brak przebaczenia. W czasie tych spotkań zaczął się właśnie we mnie rodzić pomysł na taką formę pracy z ludźmi. W niedługim czasie pojechała na rekolekcje, na których otrzymała proroctwo, że zajdzie w ciążę. I tak się stało! Dzisiaj jej córeczka ma już 3 latka - jest zdrowa i śliczna. To było dla mnie mocnym potwierdzeniem, że mam iść w tę stronę w mojej pracy zawodowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po tym doświadczeniu Klaudia zaczęła pracować, łącząc coaching z wiarą, na początku ze znajomymi, a efekty były zdumiewające. Ciągle jednak poszukiwała osoby, z którą mogłaby założyć chrześcijańską poradnię. Rozważała to przez 4 lata. - I wtedy pojawiła się Ania - uśmiecha się Klaudia, wskazując na koleżankę. - Od tego momentu nie miałam ani chwili zawahania. Wiedziałam, że prowadzi nas w tym Duch Święty i taki ośrodek powstanie. Historia Ani Pasternak jest całkiem inna. Nim trafiła do Klaudii ze swoim pomysłem, przeszła swój „coaching życiowy” wsłuchiwania się w cichy głos w sercu, w którym kierunku powinna pójść. Od 16 lat pracowała w branży ubezpieczeniowej. W swojej pracy osiągnęła sukces - zajmowała kierownicze i dyrektorskie stanowiska. Wszystko zaczęło się zmieniać, gdy do jej życia ze swoją mocą wszedł Bóg. Zmieniła się jej hierarchia wartości. - Ta idea rodziła się u mnie w bólach. 6 lat temu, gdy byłam na rekolekcjach, podczas których doświadczyłam nawrócenia, dostałam mocne słowa z Apokalipsy św. Jana: „Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś”. To było dla mnie jak grom z jasnego nieba. Wiedziałam, że muszę zmienić coś w moim życiu. I kiedy już byłam w ciąży z czwartym dzieckiem, postanowiłam zostać 2 lata na urlopie macierzyńskim. Nie chciałam wracać do tamtej pracy i pojawiło się w mojej głowie pytanie: co ja w tym życiu zawodowym chcę robić?. Moim celem życiowym była już wtedy ewangelizacja i pragnęłam, aby moje życie zawodowe także było z nią związane. I tak zrodził się we mnie pomysł założenia poradni, w której ludzie mogliby znaleźć pomoc w duchu chrześcijańskim, gdzie Pan Bóg będzie stawiany na pierwszym miejscu. Nie wiedziałam do końca, jak ten pomysł zrealizować, ale wiedziałam, że Klaudia jest doradcą zawodowym. Skonsultowałam z nią swój pomysł, a rozmowa poszła w zupełnie innym kierunku: jak możemy to zrobić razem - uśmiecha się Ania.
- Wiedziałam, że to jest Boże dzieło. On tu jest coachem głównym, a to jest Jego gabinet, a ponieważ kocha swoje dzieci, będzie je tutaj przyprowadzać - opowiada o początkach ośrodka Klaudia. I rzeczywiście na dzień dobry na coaching przyszło 10 osób, a obecnie - po 3 miesiącach pracy - podwoiła się ich liczba. I tak powstał przy parafii pw. św. Barbary w Czechowicach Chrześcijański Ośrodek Rozwoju.
Ciągle przychodzą nowe osoby - ze wspólnot chrześcijańskich i spoza nich, dojeżdżając nawet z okolic Katowic. Przychodzą z problemami związanymi z bezrobociem i pracą, która nie daje satysfakcji, problemami małżeńskimi i trudnościami z odnalezieniem „drugiej połówki”. - Zapraszamy wszystkie osoby, które poczuły, że ugrzęzły w jakimś momencie swojego życia i trudno jest im samym znaleźć w sobie na tyle motywacji, aby pójść dalej - tłumaczy Klaudia.
Reklama
Na stole leży Pismo Święte. To jest ich podstawowa lektura i źródło inspiracji, ponieważ właśnie Jezus ma prowadzić osoby tutaj przychodzące w odkrywaniu i realizowaniu ich pragnień, a one tylko czują się Jego narzędziami. - Metoda naszej pracy z klientami dużo ma z coachingu, trochę z mentoringu, wiele elementów czerpie z kierownictwa duchowego, ponieważ my przede wszystkim bazujemy na Słowie Bożym i tym, czego uczy nas Chrystus. Podczas sesji otwieramy się na działanie Ducha Świętego - nasłuchujemy Jego cichych podpowiedzi odnośnie prowadzenia danej osoby. Podstawą pełni życia jest relacja z Bogiem, więc na niej w pierwszym rzędzie się skupiamy - tłumaczą. Na potwierdzenie tego, że Bóg chce i może działać w naszym życiu, podają swoje ulubione cytaty z Pisma Świętego. Dla Ani jest to fragment z Listu do Filipian (4, 13): „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”. - Mogę wszystko, czyli każda rzecz, każde pragnienie i marzenie może być zrealizowane, jednak tylko w Nim - Chrystusie. Te słowa dały mi siłę do podjęcia decyzji o zmianie mojej pracy - tłumaczy Ania. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście” (Mt 11, 28) - podaje swój klucz do coachingu chrześcijańskiego Klaudia. - Jezus przez to zdanie zaprasza wszystkich, którzy są obciążeni swoimi trudnościami, aby przyszli do Niego i zaufali Mu.
Dlaczego więc, skoro Pan Bóg ma tak wspaniałą ofertę życia pełnego pasji i przygody dla każdego człowieka, wielu grzęźnie w beznadziei i frustracji? - Ludzie często nie wsłuchują się w to, co mają w sercu. Nie zadają sobie pytania: Jaki plan ma dla mnie Bóg? - odpowiada Ania. - Ja bym to określiła jednym słowem - strach przed życiem. Strach przed zadaniem sobie pytania: Co jest we mnie barierą w działaniu według woli Bożej? - dopowiada Klaudia.
Reklama
Jednak coaching chrześcijański nie jest dla leniwych - podstawą jest, by stanąć w prawdzie, twarzą w twarz z wszystkim tym, co chcielibyśmy schować głęboko w szafie, aby nikt się o tym nie dowiedział. - Bardzo ważne jest ciągłe zadawanie sobie pytania: Co jest we mnie do przepracowania? Często ludzie szukają przyczyny swoich niepowodzeń poza sobą - że taka ciężka sytuacja jest na rynku, ci mężczyźni są tacy beznadziejni, że nie ma w czym wybierać - zamiast skupić się na tym, że może we mnie jest coś, co blokuje mnie na życie w pełni - podkreśla Klaudia. To, że warto pokonać strach i zaryzykować zmierzeniem się podczas coachingu ze wszystkimi swoimi „potworami” potwierdzają świadectwa osób, które wzięły udział w sesjach. „Od pewnego czasu usilnie próbowałam zmienić pracę, która niszczyła mnie psychicznie. Czułam się beznadziejnie z myślą, że wykonuję coś, co nie przynosi mi żadnej satysfakcji. Będąc na półmetku naszych spotkań z coachem, dostałam propozycję pracy, której gdzieś tam zawsze pragnęłam, ale była ona raczej w sferze moich marzeń niż realnych możliwości. Propozycję przyjęłam i zaczęła się przygoda mojego życia” - pisze Gabrysia.
Jurek opowiada o tym, jak przy pomocy coachingu chrześcijańskiego przemieniło się jego małżeństwo.
(Więcej informacji na: www.cor.info.pl).