Reklama

Niedziela Małopolska

Wart naśladowania

Niedziela małopolska 40/2013, str. 6

[ TEMATY ]

błogosławiony

Archiwum "Misyjnym szlakiem"

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Przy ul. Kopernika w Krakowie znajduje się m.in. Szpital Uniwersytecki oraz budynki dydaktyczne Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tędy przechodzą więc na co dzień studenci medycyny i pielęgniarstwa, lekarze, wykładowcy, pacjenci oraz ich rodziny. Często nie wiedzą jednak, że w pobliskiej bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa znajdują się relikwie kogoś, kto, choć sam nie był z wykształcenia lekarzem, poświęcił się chorującym na trąd Malgaszom. Opatrywał ich rany, troszczył się o potrzeby materialne, psychiczne i duchowe. Jego wspomnienie obchodzimy 12 października. Czy nie warto przy tej okazji obrać sobie bł. o. Jana Beyzyma za patrona studiów, pracy, orędownika w chorobie?

Misja na Madagaskarze

Miał 48 lat, gdy na dobre wyjechał z Krakowa. Było to dokładnie 115 lat temu, 17 października 1898 r. Ze sobą wziął kupiony tu wcześniej obraz Czarnej Madonny z napisem „Pod Twoją obronę”, do którego ramę wyrzeźbi już wśród Malgaszów. Karmelitanki z ul. Kopernika i Łobzowskiej poprosił o modlitwę. Celem jego misji była wyspa u południowo-wschodnich wybrzeży Afryki.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

O misjach marzył od dawna, ale to, co zobaczył na miejscu, dalekie było od wyobrażeń. W jednym z pierwszych listów relacjonował (pisownia oryginalna, za: „O. Jan Beyzym T. J. i trędowaci na Madagaskarze”, 1904 r.): „Tananariwa, Luty 1899 r. (…) Jednem słowem, nędza straszna, chodzą biedacy i świecą ranami, bo owinąć niema czem. Niema przy nich nikogo, ani doktora, ani zakonnic, ani infirmarza, słowem zgoła nikogo. Ja tu jestem wszystkiem: kapelanem, zakrystyanem, ogrodnikiem, infirmarzem, gospodarzem it.d.”.

„Tananariwa, 13 kwietnia 1899 r. (…) Dziś się dowiedziałem, że i rząd i krajowcy nie uważają trędowatych za ludzi, tylko za jakieś wyrzutki społeczeństwa ludzkiego. Wypędzają ich z miast i wsi, niech idą, gdzie chcą, byleby nie byli między zdrowymi - u nich trędowaty, to trędowaty, ale nie człowiek. Wielu z tych nieszczęśliwych włóczy się po bezludnych miejscach, póki mogą, aż wreszcie wycieńczeni padają i giną z głodu, przy drogach wielu żebrze, ale mało kto da jaką jałmużnę, wszyscy od nich uciekają”.

Z Maryją, dla Chrystusa

Na zdjęciach o. Jan ma poważny wyraz twarzy, często jest z nakryciem głowy, które chroniło nieprzyzwyczajonego do upałów Europejczyka. Jego podopieczni noszą na szyjach różańce. Trzeba wiedzieć, że Misjonarz darzył Maryję dużą miłością, jej powierzał swoją posługę i wszystkie niełatwe w realizacji dzieła, jak np. budowę nowoczesnego szpitala w Maranie, który powstał dzięki pomocy materialnej, jaka płynęła od rodaków.

Reklama

Poświęcał się opiece duchowej nad chorymi - odprawiał sakramenty, prowadził katechezy i rekolekcje, był przy umierających. Przywracał godność. Ujmuje jego troska o detale. Do zaprzyjaźnionego jezuity pisał: „Mam do Ojca małą prośbę, mianowicie: skoro który z naszych zdecyduje się wyjechać do Madagaskaru, niech mi przywiezie ze sobą trochę nasion pachnących kwiatów, np. lewkonij pełnych, rezedy, laków, kilka cebulek hyacyntów, białych lilij, także nieśmiertelników, pełnych astrów i t. p. (…). Mnie koniecznie nasion potrzeba, bo nie mam czem zdobić kościoła, a powtóre moi biedacy cierpią od smrodu własnego gnijącego ciała, chociaż się znajdują na wolnem powietrzu. Chciałbym dla nich założyć ogródek kwiatowy, żeby im osłodzić choć trochę tę nędzę”.

Gdy 2 października 1912 r., w rok po otwarciu szpitala w Maranie, polski Samarytanin odszedł do Pana, miejscowa prasa napisała (cyt. za „Misyjnym szlakiem” 2012/3(06): „Najpiękniejszą pochwałą tego człowieka jest to, że z miłości dla Jezusa Chrystusa zabiegał, by zawsze być posługaczem trędowatych i otrzymał na to pozwolenie. Wykonywał prace, na jakie nie skazuje się nawet zbrodniarzy, a o. Beyzym pokochał te prace całym sercem”.

Ręka w Krakowie

Wchodzimy do jezuickiej bazyliki przy ul. Kopernika w Krakowie. Na drugim filarze prawej nawy widzimy popiersie z brązu i relikwie bł. o. Jana Beyzyma. Obok klęcznik oraz płonące świece.

Relikwie Błogosławionego znajdują się w drewnianej, zdobionej skrzyneczce wykonanej na Madagaskarze. Przywiózł je 20 lat temu ówczesny prowincjał Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego, o. Mieczysław Kożuch SJ. Do bazyliki Najświętszego Serca Pana Jezusa zostały wprowadzone uroczyście 2 października 1994 r. Tu modlono się o beatyfikację Jezuity, która ostatecznie nastąpiła w 2002 r. na krakowskich Błoniach, a dokonał jej bł. Jan Paweł II.

W relikwiarzu znajduje się prawa ręka bł. Jana Byzyma - dlaczego właśnie ten fragment kości Misjonarza mamy w Krakowie? O. Mieczysław Kożuch SJ wspomina (cytat za: „Misyjnym szlakiem”): - Rozważaliśmy, jaką część kości o. Beyzyma zabrać do kraju. Zdecydowaliśmy, że będą to kości prawej ręki. Ręka, która tyle pracowała dla tubylców i dawała hojną dłonią samego Boga przez podawanie Komunii św. oraz sprawowanie innych sakramentów. Uczyła pracy, solidarności, pielęgnowała, po prostu kochała i to w sposób heroiczny.

Modlitwa o kanonizację

Zatrzymując się przy relikwiach Błogosławionego możemy prosić go o wsparcie w naszych codziennych wyzwaniach, a także odmówić modlitwę o jego kanonizację. Jej fragment brzmi: „Boże miłosierdzia i Ojcze wszelkiej pociechy! Ty przez sługę swego Jana Beyzyma okazywałeś Miłosierdzie i pocieszenie najnieszczęśliwszym pośród nieszczęśliwych, opuszczonym i odepchniętym, odgrodzonym od społeczności ludzkiej murem lęku i pogardy. Przez Twoje w nim miłosierdzie i przez jego wstawiennictwo, uczyń nas narzędziem Twojej opatrzności, dobroci i pocieszenia dla wszystkich, którzy tego potrzebują”. Warto wiedzieć, że w każdy drugi dzień miesiąca o godz. 15.30 w bazylice odprawiana jest Msza św. w intencji kanonizacji „Ojca trędowatych”.

2013-10-02 09:17

Oceń: +3 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pierwszy święty Rewolucji Francuskiej

Od 16 października 2016 r. Kościół ma siedmioro nowych świętych. Wśród nich skromny zakonnik – lasalianin, br. Salomon Leclercq. Jest to trzecia i ostatnia kanonizacja podczas Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia

We francuskim Boulogne-sur-Mer 15 listopada 1745 r. przyszło na świat piąte dziecko Franciszka i Marii z d. Dupont. Na chrzcie nadano mu imiona Wilhelm Mikołaj Ludwik, jednak to drugie było używane na co dzień. Ojciec przyszłego świętego był znany w okolicy jako dobrze prosperujący handlowiec alkoholi, soli i drewna. Matka, która przede wszystkim zajmowała się domem i dziećmi (w sumie dziewięciorgiem), umiejętnie pomagała mężowi w prowadzeniu interesów. Stworzyli dom, w którym najważniejszymi wartościami były: wspólna modlitwa, nauka, praca, wzajemna miłość i szacunek. Surowe wychowanie i nauka w pobliskiej szkole kościelnej nie przypadły do gustu Mikołajowi, który w dziecięcym sprzeciwie wykrzyknął: „Mamo, ja nie chcę być świętym!”. Nie pociągała go, jak reszty braci, dalsza edukacja w renomowanym kolegium, ale raczej praktyczne przygotowanie do zawodu w szkole handlowej prowadzonej w rodzinnym mieście przez braci szkolnych. Choć namawiano go, aby został marynarzem, powiedział wówczas: „Mądrze jest nie narażać się na utratę nieba w zuchwałym dążeniu do bogactw”.
CZYTAJ DALEJ

Wielka Brytania: ks. Glas uznany za winnego, diecezja Portsmouth przeprasza ofiarę

2025-04-10 22:39

Red./ak/GRAFIKA CANVA

Pochodzący z Polski ksiądz Piotr Glas z angielskiej diecezji Portsmouth został wczoraj uznany winnym czynów lubieżnych wobec dziecka na tle fetyszu stóp. Ława przysięgłych w sądzie w Saint Helier na wyspie Jersey wydała orzeczenie w sprawie trzech zarzutów, uniewinniając oskarżonego z dwóch. Wcześniej sąd odrzucił trzy inne zarzuty. Do przestępstw doszło, gdy duchowny był duszpasterzem na tej wyspie w latach 2002-2008.

Biskup diecezji Portsmouth opublikował oświadczenie, w którym wyraził głębokie ubolewanie z powodu przestępstw popełnionych przez ks. Glasa, a także przeprosił ocalałego za wykorzystanie, jakiego doznał i cierpienie, które w jego wyniku musi w życiu znosić.
CZYTAJ DALEJ

Zmarł charyzmatyczny kapłan, duszpasterz akademicki

2025-04-12 23:14

Archiwum UPJPII

W sobotę 12 kwietnia zmarł o. prof. Jan Andrzej Kłoczowski OP, duszpasterz akademicki, wybitny filozof, teolog, wieloletni wykładowca UPJPII.

Wspólnota akademicka Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie z wielkim bólem przyjęła wiadomość o śmierci ojca profesora Jana Andrzeja Kłoczowskiego OP, dominikanina, wybitnego filozofa, teologa i duszpasterza akademickiego, wieloletniego kierownika Katedry Filozofii Religii na Wydziale Filozoficznym UPJPII i wykładowcy naszego Uniwersytetu Papieskiego. Miał 87 lat.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję