Reklama

Na krawędzi

Na krawędzi

Marysia – sama radość

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Piękny, wrześniowy las na Głębokim w Szczecinie. I przez ten właśnie las biegnie Marysia, dwuipółletnia panienka, którą rozsadza radość życia. To wspaniały wiek w życiu dziecka, a Marysia dodatkowo charakter ma taki, że na jej buzi rzadko gości coś innego niż śliczny uśmiech. No, chyba, że w skupieniu ogląda książeczkę, maluje, albo układa puzzle. Ale w lesie jest sama radość - przecież ten pniak jest tak wspaniały i można się na nie go wdrapać! I wtedy się jest królem! A ciocia Basia jest królem na drugim pniaku! A ten kijek, przecież to jest najpiękniejszy kijek na świecie - dziadku, rysujemy kijkiem! O, a tamta gałąź - przecież tu „buju, buju”! O, już nie huśtawka, teraz to równoważnia, trzeba się na nią wdrapać i przejść przy troskliwej ochronie cioci Ewy. Nóżki bolą? Jakie tam bolą - u mamy na plecach jest jeszcze fajniej, świat z wysoka wygląda tak pięknie i jeszcze można chwytać gałęzie, mamę targać za uszy, na dziadka spoglądać z góry… Marysia świat poznaje bez najmniejszego strachu - a czego się bać, kiedy tylu bliskich w pobliżu? Ten brak strachu łatwo może przejść w nieostrożność lub brawurę, starsi mają pełne ręce wychowawczej roboty.

Marysia chętnie wyraża uczucia - zawsze są one prawdziwe. Jak chce dziadka przytulić, to przytuli tak, że dziadkowi serce się rozpływa, ale jak nie chce to stanowczo pogoni i już. Żadnego całowania na pokaz i na rozkaz - Marysia jest szczera do bólu i zupełnie nie zwraca uwagi na to, co na tę jej szczerość powie otoczenie. Wyraża swoją wolę stanowczo i bezdyskusyjnie - chce i już, ale ileż wdzięku w tym chceniu! Wdzięk nie wdzięk, stanowczość nie stanowczość - rzeczą starszych jest to chcenie i jego formę temperować. Powolutku uczy się, że nie wszyscy są zawsze na jej życzenie - czasem musi poczekać, czasem ktoś inny jest przed nią. To nie jest łatwe, ale stopniowo się dzieje. Choć mówiąc między nami, gdy dziadek akurat chce pisać felieton, a Marysia chce właśnie wejść dziadkowi na kolana i razem z dziadkiem oglądać w komputerze zdjęcia babci, to kto wygrywa? Nie potrzeba Sherlocka Holmesa, by zgadnąć…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Rodzice próbują czasem brać Marysię na Mszę św. do kościoła. To akurat jest trudny pomysł. Marysia w kościele być lubi, dlaczego nie? Można tak fajnie pobiegać między ławkami, można wdrapać się na ołtarz, można posłuchać pogłosu, który wraca spod sklepienia, gdy się głośno krzyknie! Jest natomiast oczywiste ponad wszelką wątpliwość, że kościółek nie jest do tego, żeby w nim siedzieć niemal nieruchomo przez godzinę! Za wcześnie jeszcze na Marysię, by skupiać jej uwagę szeptanym komentarzem o tym, co dzieje się na ołtarzu, jaki cud się właśnie wydarza podczas przeistoczenia… W rzeczywistość wiary Marysia musi być więc na razie wdrażana poza dużymi zgromadzeniami liturgicznymi, nie da się połączyć religijnych potrzeb panienki i starszych wokół… Figurka w kapliczce, obrazek w domu, chwila odwiedzin w kościele poza nabożeństwami - dobry jest każdy moment, by kilka dobrych słów dziecku szepnąć, ona sama da sygnał kiedy trzeba skończyć, zmienić temat. Stopniowo opowieść się wydłuża…

„Jeśli się nie staniecie ponownie jak dzieci”… Jest w Marysi sporo takich cech, na które chyba wskazywał Pan Jezus. Wiem, choćby z ostatniego spaceru. Ale nie brak w malutkiej i takich skłonności, które nieuformowane mogą przeszkadzać kiedyś w życiu z nią i jej samej. Jej niebywała stanowczość może kiedyś być podstawą jej życiowych sukcesów, ale może przyczynić się do niejednej porażki, jeśli nie zostanie dobrze ukształtowana. Rozpędzona w biegu Marysia nieraz nadziewa się na jakiś kant - nie przejmuje się, szybko jest podnoszona kochającymi rękoma. Bywa, że stanowczo chcąc czegoś przekracza granice dozwolone dziecku, stworzone przez dobry obyczaj lub wolność innych. Bywa, że wtedy jest stanowczo, nawet twardo powstrzymywana - dla dobra jej samej i tych, którzy teraz i kiedyś z nią będą. To się jej nie podoba, więc ostro protestuje, ale ponieważ spór jest między kochającymi się, więc szybko jest zażegnany, a w Marysi umacnia się kolejne życiowe doświadczenie. Rzeczą rodziców, dziadków, rodzeństwa jest uczyć się rozróżniania - jakim cechom Marysi trzeba zapewnić bujny wzrost, by nadal błyszczały jak złoto, a jakie trzeba przycinać i kształtować. Rzeczą innych, zwłaszcza instytucji państwowych, jest wspomagać, gdy trzeba, ale nie ingerować. Bo nikt tak nie kocha jak najbliżsi.

* * *

Przemysław Fenrych
Historyk, felietonista, z-ca dyrektora Centrum Szkoleniowego Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w Szczecinie

2013-09-19 11:17

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Dzieci z jedynej polskiej wioski na Syberii spędzają Boże Narodzenie w Polsce

- W Polsce bożonarodzeniowe tradycje są bardzo piękne, podczas gdy u nas w Wierszynie niemal zaginęły. Dlatego cieszę się, że pierwszy raz będę na święta właśnie tutaj - mówi w rozmowie z KAI 17-stoletnia Anastasia, która spędzi Boże Narodzenie w jednej z warszawskich rodzin. Z inicjatywy fundacji "Edukacja dla Pokoleń" do Polski przyjechało 20 uczniów z Wierszyny na Syberii, wraz z kilkorgiem rodziców i nauczycieli.

Najpierw zwiedzanie Krakowa, Warszawy, Gdańska i Sopotu, a następnie święta Bożego Narodzenia spędzone w warszawskich rodzinach - tak wygląda program pobytu w Polsce uczniów z Wierszyny - syberyjskiej wioski, zamieszkałej przez potomków polskich emigrantów osiedlonych tam na początku XX w.

CZYTAJ DALEJ

Oświadczenie ws. beatyfikacji Heleny Kmieć

2024-04-18 13:53

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

Fundacja im. Heleny Kmieć

Helena Kmieć

Helena Kmieć

W związku z wieloma pytaniami i wątpliwościami dotyczącymi drogi postępowania w procesie beatyfikacyjnym Heleny Kmieć, wydałem oświadczenie, które rozwiewa te kwestie - mówi postulator procesu beatyfikacyjnego Helelny Kmieć, ks. Paweł Wróbel SDS.

CZYTAJ DALEJ

„Każdy próg ghetta będzie twierdzą” – 81 lat temu wybuchło powstanie w getcie warszawskim

2024-04-19 07:33

[ TEMATY ]

powstanie w getcie

domena publiczna Yad Vashem, IPN, ZIH

19 kwietnia 1943 r., w getcie warszawskim rozpoczęło się powstanie, które przeszło do historii jako największy akt zbrojnego sprzeciwu wobec Holokaustu. Kronikarz getta Emanuel Ringelblum pisał o walce motywowanej honorem, który nakazywał Żydom nie dać się „prowadzić bezwolnie na rzeź”.

„Była wśród nas wielka radość, wśród żydowskich bojowników. Nagle stał się cud, oto wielcy niemieccy +bohaterowie+ wycofali się w ogromnej panice w obliczu żydowskich granatów i bomb” – zeznawała podczas słynnego procesu Adolfa Eichmanna, jednego z architektów Holokaustu, Cywia Lubetkin ps. Celina. W kwietniu 1943 r. należała do dowództwa Żydowskiej Organizacji Bojowej, jednej z dwóch formacji zbrojnych żydowskiego podziemia w getcie. Zrzeszeni w nich konspiratorzy podjęli decyzję o podjęciu walki, której najważniejszym celem miała być „śmierć na własnych warunkach”. Tym samym odrzucili dominujące wcześniej przekonanie, że tylko stosowanie się do poleceń okupantów może uratować choćby część społeczności żydowskiej w okupowanej Polsce. W połowie 1942 r. było już jasne, że założeniem działań III Rzeszy jest doprowadzenie do eksterminacji narodu żydowskiego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję