Szczęść Boże, Pani Aleksandro!
Jako czytelnik „Niedzieli” stwierdzam, że wiele osób zwraca się do Pani, Pani Aleksandro, w różnych kłopotach życiowych, jakie nastręcza codzienność. Postanowiłem więc i ja napisać, przedstawiając pokrótce sytuację życiową, w jakiej przyszło mi żyć, a owa trudność to podeszły wiek (87 lat) i samotność, dokuczająca w każdej chwili życia, prowadząca do refleksji i zadumy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jedyną ostoją byłaby rodzina, której nie założyłem z obiektywnych powodów, dalsze pokrewieństwo już dawno się wykruszyło. Często powracam myślami do pouczających wypowiedzi mojej matki zachęcających do założenia rodziny. Moje zdrowie jednak było ku temu przeszkodą i dziś pozostaję w samotności bez jakiejkolwiek pomocy fizycznej przyjaznych mi osób.
W obecnej chwili koniecznością byłoby przyjąć pod wspólny dach panią, która zajęłaby się domem, wnosząc atmosferę przyjaźni, szacunku i zrozumienia. Warunkiem z mojej strony byłoby zawarcie związku małżeńskiego, aby żyć zgodnie z prawem Bożym.
Pozostaję, modląc się do Miłosiernego Boga o potrzebne łaski, a Matkę Najświętszą prosząc o nieustającą opiekę, by blask nadziei rozproszył cienie codziennych trosk i trudów.
Z Bogiem i Maryją -
Antoni Józef
Nie pozostaje mi nic innego jak wydrukować ten list i czekać na Boże zmiłowanie… Może znajdzie się jakaś dobra dusza i odpowie na to wołanie. A może znajdą się dobrzy ludzie i po prostu jakoś pomogą Panu zorganizować swoje życie. Mamy nadzieję na pomoc Czytelników, jak zwykle.
Aleksandra