Reklama

Wdzięczny Bogu i ludziom

Urodziłem się 13 grudnia 1922 r. we wsi Zagroble koło Turobina. Rodzice moi: ojciec Jan Radej i matka Marianna z domu Bida byli chłopami małorolnymi. (...) Jeszcze zanim poszedłem do szkoły, mama nauczyła mnie czytać. Czytałem - gdy ona przędła - "Żywoty świętych" i "Rycerza Niepokalanej".

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Tak zaczyna swój pisany w zeszycie życiorys ks. kan. Michał Radej z Gorajca koło Radecznicy. Niełatwo jest spisać życie, które jakby pisało się samo przez tyle lat prowadzone Bożą ręką. W dodatku życie to niezwyczajne, kogoś, kto od pół wieku jest kapłanem, z czego 45 lat na jednej parafii.
Kiedy w roku 1936 Michał kończył szkołę powszechną, napisał do redakcji Rycerza Niepokalanej, że chciałby zostać kapłanem-misjonarzem. Jednak rodzice byli za biedni, aby pokryć koszty nauki w dalekim Niepokalanowie. Z pomocą przyszły rodzinne sugestie, bliskie jego uzdolnieniom muzycznym. Chłopak szybko opanował granie ze słuchu kilku ludowych kawałków. Sam też nauczył się czytać nuty i napisał podanie o przyjęcie do Orkiestry Wojskowej 9. Pułku Piechoty Legionów w Zamościu. Mając 14 lat pojechał tam sam furmanką z handlarzami żydowskimi. Jechał dwa dni. Egzamin wypadł pomyślnie. W kwietniu 1937 r. elew Michał Radej służył już w wojsku, grając w orkiestrze, ale niebawem wybuchła wojna i orkiestra rozproszyła się. Zostały wspomnienia i parę zdjęć. Michał wrócił na wieś. Wybrano go sołtysem, co było wówczas funkcją niewdzięczną.
W roku 1942 Michał zapisał się do Batalionów Chłopskich i skorzystał z możliwości uzupełnienia wykształcenia podczas kursu podchorążych BCh. W rezultacie dało mu to status "małej matury" przed komisją konspiracyjną w maju 1944 r. W lipcu przyszły wojska sowieckie, a z nimi niby-wolność. Michał jednak nadal był sołtysem i udało mu się uniknąć aresztowania.
"Wtedy szepnął mi do ucha Pan Jezus - słyszałem Go i widziałem oczyma wiary opartej na mocy Bożej. Szepnął mi tak: 10 lat temu chciałeś - nie mogłeś, teraz możesz - powołuję cię. Za tym głosem poszedłem. Spełniły się moje marzenia z dziecinnych lat".
Nawet w domu nie wiedzieli, że poszedł do Seminarium Duchownego w Lublinie. W ciągu roku zdał właściwą maturę. Pierwszy raz po obłóczynach, w 1947 r., przyjechał na wieś w pożyczonej sutannie. W 1948 r. był świadkiem "cudu lubelskiego" w katedrze. Przez prawie 5 lat kształcił się, a jednocześnie przepisywał nuty, śpiewał i asystował w chórze seminaryjnym. W marcu 1952 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk bp. Piotra Kałwy. W uroczystość Zwiastowania Najświętszej Maryi Panny ks. Michał Radej odprawił swoją Mszę św. prymicyjną w kościele w Turobinie. Został skierowany do pracy w parafii Wojsławice (obecnie pow. chełmski). Starsi do dziś pamiętają tam młodego, przystojnego księdza, który jak ułan na koniu objeżdżał codziennie okoliczne wsie i uczył dzieci religii. W piątym roku pracy został przeniesiony do parafii Potok Wielki koło Kraśnika, ale tylko na 10 miesięcy. 30 czerwca 1957 r., wraz z utworzeniem parafii w Gorajcu dostał od biskupa polecenie, aby tam zajął się budowaniem wspólnoty parafialnej.
W Gorajcu, oprócz ludzi silnych wiarą, nie było nic. Drewniany kościół zaczęto adaptować ze starego baraku. Brakowało jednak chóru, który oprócz kolęd zaśpiewałby Mszę św. po łacinie. Proboszcz ogłosił nabór i sam zajął się dyrygowaniem. Na próbach chętni ledwo mieścili się w izbie. Śpiewano po kilka godzin przy lampach naftowych. Przez rok dopracowali się takiego poziomu, że mogli także kwestować na przyszły kościół. Tak odwiedzili około 40 parafii. Marzenia o murowanym kościele zaczęły się konkretyzować.
Na początku lat 70. profesor Politechniki Warszawskiej Jan Bogusławski zaprojektował nową świątynię w Gorajcu. Na budulec wybrał piaskowiec z Józefowa Biłgorajskiego. Przyszły kościół zawarł w sobie wiele symboliki chrześcijańskiej. Jego plan oparto na kształcie ryby. Każdy blok przywiezionego do obróbki kamienia własnoręcznie ociosali miejscowi chłopi, zanim znalazł się w ścianie kościoła. Budowa ruszyła na dobre w 1975 r. i trwała 7 lat. Kościół pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny uroczyście konsekrował ówczesny biskup diecezji Bolesław Pylak 15 sierpnia 1982 r. Wtedy pełnym una voce zabrzmiało w nim po raz pierwszy słynne Alleluja z oratorium Haendla. Wielu ocierało łzy wzruszenia.
"Niezmiernie jestem wdzięczny Panu Bogu za łaskę powołania, za to, że okazał mi swoje miłosierdzie, że powierzył mi godność kapłańską, że mogę przez tak długie lata być szafarzem jego łask. Kapłaństwo to wspaniała sprawa, to jest początek tego, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, czego serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Pan, tym którzy go miłują" (z homilii ks. M. Radeja w Turobinie).

***

Od kilku lat ks. kan. Michał Radej jest rezydentem parafii w Gorajcu. Odrębne uroczystości jubileuszowe urządzono mu w Gorajcu - 28 kwietnia i w Turobinie - 4 sierpnia br. O swoim kapelanie pamiętali też kombatanci z Batalionów Chłopskich. Ks. Michał Radej (pseudonim "Lew"), podpułkownik w stanie spoczynku, jest obecny na ich wszystkich uroczystościach. Jego sylwetkę zawiera Słownik biograficzny żołnierzy BCh. Okręg IV. Lublin wydany w 1999 r.
1 września br., w 63. rocznicę wybuchu II wojny światowej, wybrałem się do Gorajca. W płomiennej homilii ks. kan. Michał Radej przedstawił dzieje obrońców Ojczyzny i nawiązał do powinności patriotycznych współczesnego Polaka. Nie miałem wątpliwości, że przemawia do nas z głębi serca ksiądz-żołnierz, kapłan z ludu polskiego, patriota, który nade wszystko umiłował Boga, Kościół i Ojczyznę. A gdy skończył, rozległy się oklaski.
Czy jest gdzieś jeszcze taki drugi wiejski kościół, w którym wierni w ten sposób dziękują księdzu za kazanie? - pytałem siebie. A wzruszony po nabożeństwie ks. Michał dorzucił: - Ja też nie wiem, mnie zdarza się to nie pierwszy raz. Ale chyba zasłużyłem - i roześmiał się rubasznie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ks. Halík na zgromadzeniu COMECE: Putin realizuje strategię Hitlera

2024-04-19 17:11

[ TEMATY ]

Putin

COMECE

Ks. Halík

wikipedia/autor nieznany na licencji Creative Commons

Ks. Tomas Halík

Ks. Tomas Halík

Prezydent Rosji Władimir Putin realizuje strategię Hitlera, a zachodnie iluzje, że dotrzyma umów, pójdzie na kompromisy i może być uważany za partnera w negocjacjach dyplomatycznych, są równie niebezpieczne jak naiwność Zachodu u progu II wojny światowej - powiedział na kończącym się dziś w Łomży wiosennym zgromadzeniu plenarnym Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE) ks. prof. Tomáš Halík. Wskazał, że „miłość nieprzyjaciół w przypadku agresora - jak czytamy w encyklice «Fratelli tutti» - oznacza uniemożliwienie mu czynienia zła, czyli wytrącenie mu broni z ręki, powstrzymanie go. Obawiam się, że jest to jedyna realistyczna droga do pokoju na Ukrainie”, stwierdził przewodniczący Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej.

W swoim wystąpieniu ks. Halík zauważył, że na europejskim kontynentalnym zgromadzeniu synodalnym w Pradze w lutym 2023 roku stało się oczywiste, że Kościoły w niektórych krajach postkomunistycznych nie przyjęły jeszcze wystarczająco Vaticanum II. Wyjaśnił, że gdy odbywał się Sobór Watykański II, katolicy w tych krajach z powodu ideologicznej cenzury nie mieli lub mieli minimalny dostęp do literatury teologicznej, która uformowała intelektualne zaplecze soboru. A bez znajomości tego intelektualnego kontekstu niemożliwe było zrozumienie właściwego znaczenia soboru. Dlatego posoborowa odnowa Kościoła w tych krajach była przeważnie bardzo powierzchowna, ograniczając się praktycznie do liturgii, podczas gdy dalszych zmian wymagała mentalność.

CZYTAJ DALEJ

Św. Ekspedyt - dla żołnierzy i bezrobotnych

Niedziela łowicka 51/2004

Sławny - u nas mało znany

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: Wystawa unikatowych pamiątek związanych z bitwami pod Mokrą i o Monte Cassino

2024-04-19 18:33

[ TEMATY ]

Jasna Góra

wystawa

BPJG

Unikatowe dokumenty jak np. listy oficera 12 Pułku Ułanów Podolskich z Kozielska czy oryginalną kurtkę mundurową typu battle-dress z kampanii włoskiej, a także prezentowane po raz pierwszy, pochodzące z jasnogórskich zbiorów, szczątki bombowca Vickers Wellington Dywizjonu 305 można zobaczyć na wystawie „Od Mokrej do Monte Cassino - szlakiem 12 Pułku Ułanów Podolskich”. Na wernisażu obecny był syn rotmistrza Antoniego Kropielnickiego uczestnika bitwy pod Mokrą. Ekspozycja znajduje się w pawilonie wystaw czasowych w Bastionie św. Rocha na Jasnej Górze.

Wystawa na Jasnej Górze wpisuje się w obchody 85. rocznicy bitwy pod Mokrą, jednej z najbardziej bohaterskich bitew polskiego żołnierza z przeważającymi siłami Niemców z 4 Dywizji Pancernej oraz 80. rocznicy bitwy o Monte Cassino, w której oddziały 2. Korpusu Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa zdobyły włoski klasztor.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję