UCO czyli University, bo są w wieku studenckim, Christian, bo to Chrystus jest fundamentem ich życia, Outrech, bo chcą podzielić się z innymi, tym co w ich życiu jest najważniejsze. Za swoje hasło przyjęli: Żyj pełnią życia! Rozwijaj się! Podaj dalej! - Chcemy tworzyć środowisko życia ludzi, którzy wyznają takie same wartości, po to, aby móc się coraz bardziej rozwijać i w końcu podzielić się tym z innymi - opowiadają Ania Wójcik i Maciek Moll. - Nawiązujemy w swoim haśle do pełni życia, gdyż jestem przekonana, że jest ona możliwa już tu na ziemi. Bóg oferuję tę pełnię w tym, co robimy, w naszych relacjach, rodzinach. Po prostu daje na maksa!
Zaczęło się od deficytu - braku wspólnoty charyzmatycznej dla młodzieży w wieku studenckiej. Ania Wójcik podczas rocznego pobytu na Erasmusie w Glasgow angażowała się w działania tamtejszego UCO. - Robiłam tam z nimi różne niesamowite rzeczy i gdy przyjechałam do Polski pojawiło się pytanie, co dalej. I taki żal... że teraz już tak nie będzie. Miałam wracać do Krakowa na magisterkę, jednak w tym czasie pozmieniało się parę rzeczy we mnie - byłam na rekolekcjach i Bóg zaczął działać, po prostu „przebudował” moje plany - opowiada Ania. Nie szukała „gotowca”, ale wróciła do Bielska i postanowiła stworzyć taką grupę z Maćkiem Mollem, którego znała z Miasta na Górze, wspólnoty do której wcześniej należeli. Okazało się, że był już zaczyn… ze wspólnoty zgłosiło się sześciu studentów. Po czym prężnie przystąpili do działania, aby być rozpoznawalnymi także dla innych osób - gry miejskie, wieczory filmowe, projekcje na ATH - to wszystko pozwoliło zaprosić do UCO także osoby z zewnątrz. - Chcieliśmy pokazać, ze można po prostu przyjść do naszej grupy i mile spędzić czas - tłumaczy Ania. - To, co mnie urzekło w Kościele, który poznałem to otwartość na innych i chcemy, aby UCO też realizowało taki program - dopowiada Maciek. Czasami całkiem przełamywali bariery obcości i wymyślali bardzo innowacyjne pomysły, jak rozdawanie kawy na uczelni, a przy tym mówienie o Jezusie, którego sami poznali. W końcu zaprosili o. Adama Szustaka, którego konferencja pt. „Czy miłość jest jeszcze możliwa” zgromadziła 150 osób, co przerosło ich najśmielsze oczekiwania. - Pierwsze nasze pomysły na wydarzenia były całkowicie oderwane od rzeczywistości. Chcieliśmy, aby więcej osób przychodziło na nasze spotkania, dlatego zaczęliśmy obserwować wspólnotę sosnowiecką, która organizuje właśnie takie pogadanki o Bogu ze znanymi ludźmi. Ojca Szustaka poznałam na studiach w Krakowie i chcieliśmy, aby dominikanie od czasu do czasu przyjeżdżali także do Bielska - tłumaczy Ania.
Obecnie do wspólnoty należy szesnaście osób i z dnia na dzień przybywa ich coraz więcej. Spotkania organizują w swoim studenckim pokoiku i w siedzibie Duszpasterstwa na ul. Schodowej - jeżeli ktoś jest zainteresowany tylko tym, aby przyjść na spotkanie, wspólnie się pomodlić i porozmawiać to taki czas jest w pierwsze i trzecie czwartki miesiąca, jeżeli dana osoba chce mocniej zaangażować się we wspólnotę, może podjąć formację. To, że zapotrzebowanie na… Boga jest wielkie widać po tłumach, które przychodzą na spotkania organizowane przez UCO. A oni nie zamierzają poprzestać na tym, co już zrobili. Dopiero co wrócili z rekolekcji pod hasłem „Żyj na maksa!”, które zorganizowali dla wszystkich chętnych osób w wieku studenckim, a już planują kolejny taki wyjazd. Oprócz tego sporządzają listę osób, które można by zaprosić do Bielska po to, aby mówili o Bogu i pokazywali żywy Kościół. Każde takie przedsięwzięcie wymaga od nich stuprocentowego zaangażowania i zabiera mnóstwo czasu - sporządzenie plakatów, zorganizowanie przebiegu spotkania, załatwienie sali… Jednak w ewangelizacji nie liczą się koszty - każda cena jest dobra byleby podzielić się swoją radością ze spotkania z Żywym Jezusem. - Zakochanie w Jezusie sprawia, że chcemy dzielić się tym, czego doświadczyliśmy. Niemożliwe byłoby to zachować tylko dla siebie. Myślę, że to łączy wszystkich członków UCO - tłumaczy Maciek Moll. Ania przez długi czas miała problemy, aby tak po prostu mówić o Jezusie - zawsze jakiś wstyd, zażenowanie, że to może nie w porę… - Dopiero po modlitwie wstawienniczej o siłę do głoszenia Jezusa poczułam taką moc, aby ewangelizować… Teraz te wcześniejsze obawy całkowicie zniknęły… i o dziwo daje mi to niesamowitą radość - uśmiecha się Ania, a Maciek dopowiada: - Tak, jak jest w Apokalipsie - „obyś był zimny albo gorący”… I my staramy się być gorący tą miłością, która jest w Bogu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu