Reklama

Edukacja

Najważniejsze jest spotkanie

Niedziela małopolska 12/2013, str. 5

[ TEMATY ]

katecheza

Archiwum Małgorzaty Cichoń

S. Grażyna Weronika Dryl OSU

S. Grażyna Weronika Dryl OSU

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

MAŁGORZATA CICHOŃ: - Zbliżamy się do Wielkiego Tygodnia, w którym będziemy przeżywać kluczowe tajemnice naszej wiary. Jak Siostra przygotowuje się do tych dni?

S. GRAŻYNA WERONIKA DRYL: - Wielki Tydzień, a w nim Triduum Paschalne to czas, w którym Kościół celebruje najważniejsze w historii zbawienia wydarzenia, począwszy od ustanowienia Eucharystii poprzez mękę i śmierć do zmartwychwstania Jezusa. Przygotowujemy się przez cały Wielki Post, jednak Wielki Tydzień domaga się ciszy, skupienia, aby usłyszeć ostatnie wezwanie do nawrócenia i świętować Zmartwychwstanie Jezusa z sercem wolnym od zła. Dla mnie taką sposobnością słuchania Jezusa jest Droga Krzyżowa, którą w Wielkim Poście odprawiam każdego dnia.

- Jak można wykorzystać nadchodzący czas w rodzinie i przekazywać wiarę dzieciom?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Liturgia Wielkiego Tygodnia jest bogata w treści, ale też znaki, symbole i gesty, które domagają się wyjaśnień. Wspólne z dziećmi przeżywanie sakramentu pojednania, uczestniczenie w Misterium Męki Pańskiej i liturgii Triduum Paschalnego lub też celebracje w rodzinie, np. adoracja krzyża podczas wieczornej modlitwy - to sposobność do podjęcia pogłębionej katechezy. Rodzina jest najwłaściwszym miejscem dla przekazu wary. Tutaj dokonuje się to najpiękniej, w sposób naturalny, zgodny z rytmem życia rodziny i rozwoju dziecka, które wchodzi w świat wiary poprzez uczestniczenie w życiu osób jemu najbliższych. Gdy widzi np. modlących się rodziców, spontanicznie stawia pytania o modlitwę. Doświadczenie bezpieczeństwa i miłości ojca otwiera dziecko na zaufanie wobec Boga. Uczestnicząc w radościach, cierpieniu czy śmierci w rodzinie - zapyta ono o sens tych doświadczeń. Najbardziej owocne dla życia wiary są te „rodzinne lekcje”, które dają odpowiedź na rodzące się pytania dzieci. Znak krzyża czyniony ręką prowadzoną przez ojca, wyjaśnienia otrzymywane na kolanach matki są najpiękniejszą katechezą, która zostaje na całe życie i ma wpływ na późniejsze wchodzenie w wiarę dojrzałą. Pozostaje jednak pytanie o dojrzałość wiary rodziców, ich wolę i przygotowanie do podejmowania tego fascynującego zadania.

- Należałoby zatem mówić o potrzebie katechezy dorosłych?

- Nie tyle mówić o potrzebie, ale czynić katechezę dorosłych rzeczywistością. Możliwości jej realizowania jest wiele: cykliczne kazania katechizmowe, systematyczne nauczanie na wybrane tematy wiary, katecheza sakramentalna dla rodziców, np. związana z przygotowaniem do sakramentów ich dzieci, różne formy katechezy biblijnej. Myślę, że brak głoszenia Ewangelii jest konsekwencją braku słuchania słowa Bożego. Wielką szansą chrześcijańskiej formacji dorosłych są małe grupy np. modlitewne, wspólnoty kościelne, ruchy i stowarzyszenia, które powstają zazwyczaj dla określonej misji apostolskiej, zawsze jednak zakładają najpierw pogłębioną formację swoich członków.

Reklama

- A jak mówić o Chrystusie młodzieży? Pamiętam katechezę prowadzoną jeszcze w salkach parafialnych, dzieci były zainteresowane treściami przekazywanymi przez siostry i księży katechetów. Gorzej było w liceum…

- Młody człowiek to wymagający odbiorca. Studentom, przyszłym katechetom, mówię, że jeżeli tak jest, to sytuacja jest bardzo dobra. Ewangelia jest Dobrą Nowiną i ze swej natury domaga się głoszenia, przekazywania, ale jeszcze bardziej pokazywania. Jezusa trzeba pokazać. Piękno wiary trzeba pokazać. I nie chodzi tylko o atrakcyjność metod, lecz o świadectwo życia. Zmieniają się okoliczności i miejsca katechezy, rodzą się nowe problemy i pytania, ale świadectwo życia nawróconego, pojednanego z Bogiem i człowiekiem, wyrażającego się na co dzień w radości wiary i wzajemnej miłości, pozostaje niezmiennie kluczem otwierającym serca na przyjęcie Jezusa oraz umocnieniem dla tych, którzy już idą drogą wiary.

- W formacji katechetów i młodzieży wykorzystuje Siostra kontemplację ikony, np. „Chrystus i Abba Menas”, zwanej również „Jezus z Przyjacielem”. Wychowanie do więzi przyjaźni z Jezusem - czyż nie o to chodzi w katechezie młodych?

- Katechetyczne zastosowanie ikony odkryłam, spędzając wiele godzin na modlitwie przed ikoną „Trójca Święta” A. Rublowa. Natomiast ikona „Jezus i Przyjaciel” …rzeczywiście, jeżeli rozumieć katechezę jako prowadzenie do spotkania z Jezusem, to chodzi o nawiązanie z Nim relacji przyjaźni. Problem w tym, że nie można nieustannie tylko prowadzić do spotkania, trzeba, aby to spotkanie się wydarzyło tu i teraz. Katecheza jest miejscem spotkania z Bogiem Żywym, który w Jezusie Ukrzyżowanym i Zmartwychwstałym pokazuje, jak bardzo mnie kocha. Młodzi potrzebują usłyszeć o miłości Boga i jednocześnie (jak przedstawia to ikona), doświadczyć położonej na ramieniu mocnej i czułej zarazem dłoni Jezusa, by móc odnajdywać w sobie radość i siłę wiary.

- Może zatem potrzebne są formy pozalekcyjne? Zaproszenie na wyjazd nad Lednicę czy na spotkanie Taizé, zaangażowanie w ciekawe inicjatywy? Z pewnością łatwiej realizować katechezę, gdy są wśród uczniów ci, którzy już spotkali Boga…

- Młodzież nie jest jednolitą grupą. Jedna klasa szkolna odzwierciedla całe zróżnicowanie świata, w jakim ci ludzie żyją, różne jest ich zaangażowanie np. w budowanie własnej tożsamości. Mamy osoby obojętne na sprawy wiary, poszukujące, zbuntowane i zagubione, wierzące na sposób tradycyjny, ale też takie - i to chcę podkreślić - które proszą o kierownictwo duchowe, ponieważ pragną prowadzić pogłębione życie modlitwy. Myślę, że żadnej z wymienionych propozycji dla młodzieży nie może w Kościele zabraknąć; ani wielkich spotkań na stadionach, ani rekolekcji w ciszy. Co więcej, Kościół szybko uczy się młodych i ciągle poszukuje nowych form przekazu. Jednak forma to sprawa drugorzędna, ważne jest dokonujące się spotkanie. Moje doświadczenie pokazuje, że najbardziej znaczące dla rozwoju wiary jest bezpośrednie spotkanie z osobą: ja - ty i Ten Trzeci, Najważniejszy - Jezus.

2013-03-20 12:50

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miłosierdzie i Fatima w Wiśle-Głębcach

– Przyszliśmy zobaczyć, jaki Bóg ma dom – uśmiecha się radośnie Nikodem. Chłopiec uczy się w szkole podstawowej w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 1 w Wiśle-Głębcach. Wraz z kolegami i koleżankami z pierwszej i drugiej klasy z zaciekawieniem ogląda pokryty gontem kościół, który znajduje się na wzniesieniu przy głównej drodze prowadzącej z Wisły w kierunku Istebnej. Żeby zobaczyć kościół z bliska, dzieci wybiegły po schodach aż pod same drzwi

Ksiądz nam zrobił lekcję religii w terenie. Pokazał nam kościół. Widzieliśmy miejsce, gdzie się ministranci przebierają, i ambonę – mówi Bartek. – W naszym kościele jest nowy ołtarz. Ja jestem ministrantem. Cieszę się, że mogę służyć Panu Jezusowi – dodaje Tomek, a dziewczynki podkreślają, że chętnie przychodzą się tutaj modlić, prosząc o różne łaski. – Niekiedy na lekcji religii zabieram dzieci na takie spacery. Idziemy do kościoła. To są klasy, które będą się przygotowywać do I Komunii św. Dzieci uczą się na takiej lekcji, jak się zachowywać w kościele. Uczą się również modlitwy, ponieważ nie zawsze wynoszą to z domu. Widzę, że dzieci interesuje to, co znajduje się w świątyni – mówi administrator parafii Znalezienia Krzyża Świętego w Wiśle, a jednocześnie katecheta w ZSP, ks. Mieczysław Piela.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo

2024-04-24 20:12

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

Karol Porwich / Niedziela

„Chrześcijaństwo zawsze wysoko ceniło męstwo i ze szczególnym szacunkiem odnosiło się do najwyższych jego postaci, czyli do bohaterstwa, heroizmu i męczeństwa za wiarę” - mówił abp Stanisław Gądecki podczas Mszy św. w kościele pw. św. Jerzego z okazji 25. rocznicy konsekracji poznańskiej świątyni.

W Eucharystii uczestniczyli m.in. gen. w stanie spoczynku Piotr Mąka, dowódca Oddziału Prewencji Policji insp. Jarosław Echaust, naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej Kinga Fechner-Wojciechowska i wicenaczelnik Paweł Mikołajczak oraz kompania honorowa Policji.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję