Reklama

Kościół

Neoprezbiter: wiele osób okazuje wsparcie i czeka na kapłanów

Spotkałem na swojej drodze wiele wspaniałych osób, które na różne sposoby okazywały swoje wsparcie i to, że czekają na posługę kapłanów. Wbrew pozorom i temu, co wielu mówi – na świecie jest wiele dobrych i wdzięcznych osób. To jedna z najważniejszych rzeczy dających poczucie, że nasza praca ma sens - powiedział portalowi Polskifr.fr ks. Bartosz Świrgoń z diecezji zamojsko-lubaczowskiej, który w tym roku przyjął święcenia kapłańskie i rozpoczyna pracę na swojej pierwszej parafii pw. św. Bartłomieja Apostoła w Goraju.

[ TEMATY ]

kapłaństwo

Archiwum ks. Bartosza Świrgonia

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Polskifr.fr: Powołanie – jak się kształtowało? Kiedy młody człowiek decyduje: tak, to jest moja droga życia?

Ks. Bartosz Świrgoń: Powołanie odkryłem w bardzo konkretnym momencie – na spotkaniu młodzieżowej grupy wspólnoty Galilea. Choć przez dość długi czas nie chciałem wziąć w nim udziału, bo uważałem, że to nie dla mnie, w czasie rozważania słowa Bożego bardzo poruszyły mnie słowa Psalmu 37: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał”. Byłem wtedy w pierwszej klasie liceum. Wydaje mi się, że wtedy Bóg pozwolił mi odkryć kim jest Chrystus i kim jest chrześcijanin. Od tego momentu poświęcałem dużo czasu na poznanie słowa Bożego, spotkania z innymi młodymi, zdobywanie wiedzy, angażowanie się w życie mojej parafii, służbę przy ołtarzu, a w końcu prowadzenie rekolekcji dla młodych, którzy najczęściej nie mieli jeszcze doświadczenia spotkania z Bogiem. To wszystko pomagało mi budować moją relację z Panem, a satysfakcja z zaangażowania dawała odpowiedź na pojawiającą się myśl o kapłaństwie i poświęceniu całego życia właśnie tej sprawie – mojej relacji z Bogiem i pomocy w tym drugiemu człowiekowi. Decyzję o podjęciu tej konkretnej drogi podejmuje się przynajmniej kilka razy – przed samym wstąpieniem do seminarium, jako akt zaufania, ale też i odwagi. Później w seminarium kilkukrotnie wyraża się wolę kontynuowania formacji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Lata pobytu i rozeznawania seminaryjnego - co było najtrudniejsze, a co przynosiło radość i satysfakcję?

Każdy przeżywa seminarium na swój sposób, to bardzo indywidualna sprawa. Ja ten czas już teraz wspominam dobrze. Najwięcej radości daje rozwijanie relacji z braćmi – innymi alumnami, choć czasem dawaliśmy sobie w kość, ale tak jest chyba w każdym domu i każdym środowisku. Satysfakcję dawało mi obserwowanie własnego postępu w zdobywaniu wiedzy i mądrości i wykorzystywaniu ich nie tylko w czasie egzaminów, ale i organizując różne wydarzenia, podejmując różne inicjatywy czy po prostu w życiu codziennym. Trudność polegała na tym, że czasami trzeba było przezwyciężyć kryzys motywacji, może czasami trochę lenistwo, wzięciem jakiejś inicjatywy na własne barki. Często wiązało się to z przekroczeniem swojej strefy komfortu, ale właśnie w taki sposób kształtuje się charakter. W taki sposób formuje się ksiądz. W taki sposób walczy się i zdobywa świętość.

Co czuje seminarzysta, który kończy czas nauki pracą magisterską, w czasie święceń leży twarzą ku ziemi, a Kościół modli się za niego?

Reklama

Kończąc studia na pewno odczułem dużą satysfakcję. Nie dlatego, że coś osiągnąłem czy zamykam pewien okres życia, choć to też oczywiście ważne rzeczy. Pisząc pracę magisterską sam czerpałem pełnymi garściami bardzo dużo wartościowych rzeczy nie tylko dla przyszłej pracy duszpasterskiej, ale dla własnego rozwoju duchowego. Wybór seminarium naukowego i tematu pracy magisterskiej to bardzo ważne rzeczy niezależnie od studiów. Jeżeli podejdziemy do tego tylko jako do obowiązku, który trzeba wypełnić, może nas ominąć niezwykła przygoda i wiele korzyści dla własnego rozwoju.

Zarówno święcenia diakonatu, jak i teraz prezbiteratu były dla mnie bardzo poruszającym i wzruszającym doświadczeniem. To moment, na który czeka się przez dobrych kilka lat. Byłem też jednak świadomy jaką odpowiedzialność przyjmuję, która po ludzku przerasta każdego z nas, a tym samym do tej pory odczuwam wielką wdzięczność za okazane mi zaufanie.

Jakie są marzenia neoprezbitera o pierwszej parafii?

To, co wybrałem jako motto prymicyjne: „aby we wszystkim był uwielbiony Bóg” (1 P 4, 11). Abym swoją pracą rzeczywiście przyniósł jakiś pożytek ludziom, do których zostanę posłany. Trochę myśli się o formach duszpasterstwa, w których wydaje mi się, że najlepiej bym się czuł. Ale jestem otwarty na wszystko co przyniesie rzeczywistość parafii.

Nominacja na placówkę duszpasterską - duży stres? Jaka jest pierwsza reakcja, kiedy się ją zobaczy?

To pewne dobre napięcie i oczekiwanie na poznanie decyzji przełożonych. Jednocześnie spokój, ufność i posłuszeństwo. Podobnie przy pierwszym kontakcie z księdzem proboszczem i odwiedzinach nowego domu, bo tak chciałbym traktować nową parafię. Cieszę się, że trafiłem właśnie tam, tak samo jak cieszyłbym się z każdej innej decyzji. Mam nadzieję, że nie zawiodę ani Boga, ani ludzi, ani moich przełożonych.

Reklama

Największe wyzwania dla młodego kapłana: katecheza, homilia, relacje z ludźmi, współpraca z proboszczem?

Każda z tych rzeczy jest pewnym wyzwaniem, wymaga rzetelnego przygotowania, poświęcenia czasu, a tak naprawdę poświęcenia życia tym sprawom – czy to nauczaniu, sprawowaniu sakramentów, czy budowaniu relacji z ludźmi. Wydaje mi się jednak, że największa walka toczy się na polu osobistej relacji z Bogiem, prowadzeniu i rozwijaniu życia duchowego. Jest to równie, a może nawet bardziej wymagające – żeby być człowiekiem duchowym, a nie zeświecczałym. W ten sposób podejście do obowiązków i relacji również będzie miało zupełnie inny charakter.

Pierwsza parafia to tzw. pierwsza miłość. Warto było ponieść tyle wyrzeczeń? Co budzi nadzieję w młodym kapłanie?

Każda droga niesie ze sobą różne radości i smutki, coś zyskujemy, z czegoś musimy zrezygnować. Jak już wspomniałem, cieszę się z podjętej drogi, optymistycznie patrzę w przyszłość, choć jestem świadomy trudności jakie na mnie czekają i w jakimś sensie jestem również gotowy na te trudności, których na ten moment nie spodziewam się i mogą mnie jeszcze zaskoczyć.

Co daje nadzieję? Psalm 37: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj Mu: On sam będzie działał”. Spotkałem na swojej drodze wiele wspaniałych osób, które na różne sposoby okazywały swoje wsparcie i to, że czekają na posługę kapłanów. Wbrew pozorom i temu, co wielu mówi – na świecie jest wiele dobrych i wdzięcznych osób. To jedna z najważniejszych rzeczy dających poczucie, że nasza praca ma sens.

2024-08-30 08:40

Oceń: +6 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Miałem szansę zdarcia się dla Kościoła – i to się udało

Niedziela łódzka 33/2018, str. VI

[ TEMATY ]

kapłan

kapłan

kapłaństwo

Anna Skopinska/Niedziela

Kopuła świątyni, przez którą wpada światło

Kopuła świątyni, przez którą wpada światło

– W swoim kapłańskim życiu najbardziej cenię to, że nie zmarnowałem czasu – mówi nam ks. inf. Jan Sobczak, były proboszcz i budowniczy kościoła pw. Najświętszego Serca Jezusowego w Łodzi-Retkini, który kilka tygodni temu świętował jubileusz 65-lecia kapłaństwa

Spotykając się z Księdzem Infuatem, słuchając tego, co mówi, jego opowieści o pracy duszpasterskiej, formowaniu i wyjazdach z młodymi, pracy w retkińskiej parafii, nauki i ciągłego doskonalenia się w powołaniu – ma się pewność, że tak jest. Że ks. Sobczak nie tylko nie zmarnował czasu, ale że oddał go tak wiele drugiemu człowiekowi.
CZYTAJ DALEJ

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

2025-09-19 13:21

[ TEMATY ]

św. January

cud św. Januarego

Chiesa di Napoli / YouTube.com

Archidiecezja Neapolu przekazała, że dziś o godzinie 10:07 w katedrze Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny powtórzył się cud świętego Januarego. Krew męczennika znajdująca się w specjalnym relikwiarzu zmieniła stan skupienia ze stałego w płynny.

Św. January poniósł śmierć męczeńską przez ścięcie za panowania cesarza Dioklecjana. Odmówił złożenia ofiary rzymskim bogom. Miał wtedy 33 lata. Według podań, jedna z kobiet będących świadkiem męczeńskiej śmierci, zebrała do pojemników nieco krwi świętego, która przechowywana jest obecnie w neapolitańskiej katedrze.
CZYTAJ DALEJ

Leon XIV przyjął prezydenta Niemiec. Rozmowy o Ukrainie i Gazie

2025-09-22 17:40

[ TEMATY ]

Papież Leon XIV

Vatican Media

Leon XIV przyjął w poniedziałek na prywatnej audiencji prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera, któremu towarzyszyła małżonka Elke. Rozmowy dotyczyły m.in. wojny na Ukrainie i sytuacji humanitarnej w Gazie.

Po audiencji prezydent Niemiec spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej na Cmentarzu Teutońskim w Watykanie. „Było to dla mnie i mojej żony wielkim zaszczytem, że zostaliśmy dzisiaj przyjęci przez Papieża Leona XIV na audiencji prywatnej. Mieliśmy okazję długo rozmawiać, wymieniać się opiniami, oczywiście na temat sytuacji globalnej, wojny i pokoju oraz sytuacji Kościołów chrześcijańskich” – powiedział Steinmeier, który jest wyznania protestanckiego. Jego żona, Elke, jest katoliczką
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję