Reklama

Dom pełen Miłości

Niedziela lubelska 52/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwsze siostry Kapucynki Najświętszego Serca Jezusa zawitały do Lublina z Włoch jako studentki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Szybko zaprzyjaźniły się z mieszkańcami naszego miasta, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, zakupiły dom na Poczekajce, blisko kościoła Ojców Kapucynów. Szybko też dostrzegły, że i w tej części świata jest zbyt wiele dzieci pozbawionych ciepła rodzinnego domu. Dla nich otworzyły więc Dom im. Matki Weroniki.

Dzieci są wasze

Opieka nad dziećmi leży w charyzmacie Zgromadzenia, które powstało na Sycylii pod koniec XIX w. - „W tym czasie Sycylię nawiedzały trzęsienia ziemi, wielu ludzi pozostawało bez dachu nad głową, a po zniszczonych ulicach błąkały się niczyje dzieci. Założyciel Zgromadzenia, ks. Franciszek Maria di Francia wraz z Matką Weroniką Briguglio starali się zapewnić opiekę opuszczonym i osieroconym dzieciom. Z serca Pana Jezusa czerpali miłość potrzebną do udzielenia odważnej odpowiedzi na potrzeby swojego czasu. Ks. Franciszek zbierał dzieci z ulicy i przyprowadzał do sióstr ze słowami: „Nie mają nikogo, więc są nasze. Opiekujcie się nimi i kochajcie - mówi s. Magdalena. - I siostry dzieliły się z nimi miłością. Choć same były biedne, otaczały dzieci ciepłem zaczerpniętym wprost z Serca Jezusa, co po latach dla wychowanków okazywało się najważniejsze”. Ten charyzmat, odkryty przed laty przez ks. Franciszka i matkę Weronikę, wciąż jest realizowany.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wyjątkowy dom

Reklama

Zrządzeniem Opatrzności, czas przybycia sióstr Kapucynek do Polski zbiegł się z reaktywacją dzieł charytatywnych, prowadzonych przez Kościół. Siostry postanowiły więc otworzyć rodzinny dom dziecka, w którym wychowywać się może do kilkunastu podopiecznych. „Od początku naszej działalności jesteśmy wpisane w rejestr opiekuńczych placówek niepublicznych. Współpracujemy z ośrodkami pomocy rodzinie, które kierują do nas dzieci; jesteśmy w stałym kontakcie z sądami, szpitalami” - mówi s. Małgorzata. Żeby prowadzić taką placówkę, siostry musiały spełnić m.in. ostre wymagania lokalowe, czy zdobyć odpowiednie wykształcenie z zakresu pedagogiki, psychologii, organizacji pomocy społecznej… Śmieją się, że są samowystarczalne, bo do prowadzenia domu nie zatrudniają osób świeckich, ale chętnie korzystają z pomocy wolontariuszy.

Jak w rodzinie

Reklama

Wraz z dziećmi tworzą szczególny dom, pełen ciepła i miłości, ale też nie pozbawiony codziennych trosk i kłopotów. „Nasze dzieci pochodzą z różnych środowisk. Nie mogą być w swoich domach rodzinnych z powodu niewydolności wychowawczej rodziców, niezaradności, nałogów - mówi s. Magdalena. - Trafiają do nas zarówno maleńkie dzieci, jak i nastolatki”. Przepisy mówią, że jeśli podopieczny skończy 18 lat, a nie uczy się, powinien się usamodzielnić. - „Nasze dorosłe już dzieci starają się układać sobie życie samodzielnie. Uczą się, pracują, zakładają rodziny. A my staramy się z nimi być podczas ich najważniejszych chwil, więc cieszymy się, gdy wychodzą za mąż, otaczamy modlitwą podczas ślubów zakonnych; naszą radością jest także, gdy dzieci idą do rodzin adopcyjnych” - opowiada s. Małgorzata. I ze śmiechem wspomina, jak mąż jednej z wychowanek żartobliwie mówił, że „jeszcze nikt nie miał tylu teściowych”.
Od 1995 r. w Domu im. Matki Weroniki mieszkało ok. 100 dzieci, więc jest co wspominać. „Aż połowa naszych wychowanków trafiła do rodzin adopcyjnych lub zastępczych; praktycznie nikt nie wrócił do rodzin biologicznych” - dodaje ze smutkiem s. Magdalena.
Każdego dnia dom na Poczekajce tętni życiem kilku- i kilkunastolatków. „Jak w prawdziwej rodzinie, nasze dzieci wychodzą do szkoły i wracają z niej, odrabiają lekcje, bawią się. Mają też swoje obowiązki, jak nakrywanie do stołu, zmywanie naczyń, dbanie o porządek w swoich pokojach - wylicza s. Magdalena. - Dzieci chętnie włączają się w zwykłe, domowe prace; lubią piec ciasteczka, prasować, prać”. I szybko dodaje, że wiele z tych prac dzieci wykonują razem z siostrami.

Z Serca Pana Jezusa

„Same doświadczamy wielkiej miłości Bożej. Zawsze mówimy, że tak naprawdę my, same z siebie, nie dałybyśmy dzieciom miłości, której one tak bardzo potrzebują. Tę wielką miłość czerpiemy z serca Pana Jezusa i dajemy ją dalej - mówi s. Małgorzata. - Na co dzień można doświadczyć małych cudów; zobaczyć, że w życiu są takie chwile, w których widać ingerencję Pana Boga; poczuć, że niebo łączy się z ziemią. Tak jest, gdy zbuntowane nastolatki przytulają się do nas, gdy małe dzieci zaczynają płakać i śmiać się. Gdy ciężko doświadczone przez los dzieci zaczynają normalnie reagować”.
Otoczone bezwarunkową miłością sióstr, dzieci z Domu im. Matki Weroniki czują się akceptowane i kochane. To pomaga im zacząć normalne życie. „Pewnie, że czasem nam cierpliwości brakuje - przyznaje siostra. - Ale naprawdę staramy się, żeby nasze dzieci czuły się z nami dobrze; żeby wiedziały, że ich potrzeby i marzenia są brane pod uwagę. Stawiamy im jednak konkretne wymagania, bo miłość musi być mądra i wymagająca”.

Wędrówka do Matki Bożej

Kilkanaście lat temu uśmiechnięte siostry w brązowych habitach, z malutkimi dziećmi na rękach czy w wózkach budziły powszechną ciekawość. Dziś nikogo już nie dziwi zakonnica w roli rodzica na szkolnej zabawie choinkowej, czy z dzieckiem na pieszej pielgrzymce. „Zwłaszcza pielgrzymki są potrzebne naszym dzieciom, które trud wędrowania ofiarowują w intencji znalezienia nowej rodziny - mówi s. Magdalena. - My najpierw wspólnie modlimy się za naturalnych rodziców dziecka, ale gdy nie widać szans na powrót do domu, prosimy najlepszego Ojca o znalezienie nowej rodziny. Dzieci idą więc do Matki Bożej z konkretną prośbą i wielokrotnie przekonują się o tym, że Maryja je wysłuchuje. To jest trwałe doświadczenie, którego nikt im nie odbierze”.
Podopieczni sióstr doświadczają też wielkiej życzliwości od wielu ludzi dobrej woli: zaprzyjaźnionych ojców Kapucynów, wolontariuszy, darczyńców. Dzięki temu same uczą się, jak wchodzić w relacje, które budują, a nie niszczą.

Pan Bóg kocha szaleńców

Codzienną radość wspólnego wzrastania burzą czasem przyziemne sprawy. Raz jest to poważna sprzeczka, innym razem sen z powiek spędzają niezapłacone rachunki. - Jako placówka niepubliczna jesteśmy częściowo dotowane ze środków państwowych, natomiast, inne koszty pokrywane są z pieniędzy Zgromadzenia, lub z tych otrzymanych od darczyńców. Jest wiele osób, które nas wspierają: przynoszą ubrania, zabawki, jedzenie” - mówi s. Magdalena.
Doświadczając wielkiej dobroci na co dzień, siostry rozpoczęły budowę nowego „Domu dla Dzieci” w Wąwolnicy. „To szaleństwo - przyznaje s. Magdalena. - Ale dobroczyńca z Warszawy zakupił nam działkę, dzieło zyskało pozytywną opinię Zgromadzenia i biskupa, a także mieszkańców Wąwolnicy. I wciąż pojawiają się darczyńcy: ktoś wykonał bezpłatny projekt domu, ktoś inny przekazał materiały budowlane. Więc ufamy, że to Boże dzieło”. Miejsce dla dzieci jest wymarzone; blisko Nałęczów, Kazimierz Dolny. „To, kiedy zamieszkają tam dzieci, zależy od Pana Boga i od darczyńców. Same nie damy rady” - podkreśla siostra.
Chociaż każdy dzień przynosi jakieś problemy, siostry nie poddają się. „Siłę do pokonywania codziennych trudności daje nam modlitwa - podkreśla s. Małgorzata. - Każdy dzień zaczynamy jutrznią i medytacją; tak staramy się układać zajęcia, by mieć czas na modlitwę. Jesteśmy szalone, a Pan Bóg kocha szaleńców, szczególnie takich którzy szukają Jego Woli - śmieją się Siostry. - Więc liczymy na to, że Pan Bóg nadal będzie nas wspierał”.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Kard. Gerhard Müller: Wydarzenia w Polsce wołają o pomstę do nieba!

2025-05-04 13:24

[ TEMATY ]

kard. Gerhard Müller

Karol Porwich/Niedziela

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kard. Gerhard Ludwig Müller

Kilka dni przed rozpoczęciem konklawe kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary i nadzieja konserwatywnych katolików na całym świecie, udzielił wywiadu Adamowi Sosnowskiego z wydawnictwa Biały Kruk. Kard. Müller nawiązał do wielu kluczowych kwestii dotyczących wyboru papieża – kim powinien być nowy biskup Rzymu oraz jaki będzie jego stosunek do pontyfikatu Franciszka.

Kardynał odniósł się jednak także do wyzwań stojących przed Kościołem globalnie – i doskonale jest zorientowany w tym, co się dzieje w Polsce. Krytykował antydemokratyczne działania rządu Donalda Tuska, a jego działania wobec księży nazwał wprost – torturą. I co najważniejsze – te kwestie przedstawiane są na obradach kardynałów i mają istotny wpływ na konklawe!
CZYTAJ DALEJ

Konklawe i najpilniej obserwowany komin świata

2025-05-07 21:12

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Choć to jeden z głównych symboli konklawe, to jego tradycja sięga jedynie nieco ponad 100 lat. Biały dym z komina zamontowanego na Kaplicy Sykstyńskiej obwieszcza światu wybór papieża. Fumata bianca weszła też na stałe do języka włoskiego jako synonim rozwiązania jakiejś sprawy, zakończenia oczekiwania.

Po raz pierwszy biały dym zwiastował wybór papieża 3 września 1914 roku, gdy wybrano kardynała Giacomo della Chiesa, który przybrał imię Benedykta XV. Wcześniej wybór papieża oznaczał… brak dymu, bowiem karty ze skutecznego głosowania archiwizowano. Dłuższa jest historia czarnego dymu. We wcześniejszych wiekach, niezależnie od tego czy konklawe odbywało się w Watykanie, czy na rzymskim Kwirynale (gdy istniało Państwo Kościelne) czerń z komina była znakiem, że wakat na Stolicy Apostolskiej trwał.
CZYTAJ DALEJ

Watykan: drugi dzień konklawe

2025-05-08 06:20

[ TEMATY ]

konklawe

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

W czwartek, w drugim dniu konklawe przewidziane są cztery głosowania nad wyborem nowego papieża- dwa rano i dwa po południu. Jeżeli jednak wybór zostanie dokonany już w pierwszym porannym głosowaniu, to białego dymu z komina na dachu Kaplicy Sykstyńskiej można oczekiwać około 10.30.

W konklawe, które ma wybrać następcę papieża Franciszka udział bierze najwyższa w historii liczba kardynałów elektorów- 133. Do wyboru potrzeba dwóch trzecich głosów, czyli 89.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję