Małgorzata Godzisz: - Nazwa Kazachstan pochodzi od tureckiego słowa „quazaq” oznaczającego człowieka wolnego i niezależnego. Ludzie mieszkający w tym kraju rzeczywiście są wolni?
Anna Ferenc: - Tak, są wolni, ale mówiąc tak, nie biorę pod uwagę historii i obecnej sytuacji politycznej. Widoczna jest różnica między ludźmi bogatymi i biednymi, ale są to ludzie szczęśliwi. Osoby polskiego pochodzenia, które zostały przesiedlone na te tereny, to osoby starsze, które cieszą się, że żyją. Nie chcą wspominać ciężkich czasów swojego dzieciństwa, kiedy po raz pierwszy znaleźli się na rozległych stepach, ani tego, jak im było ciężko. Oni inaczej patrzą na życie, na wolność, na chleb.
- Jak doszło do tego, że zdecydowała się Pani opuścić Polskę i wyjechać do Kazachstanu?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Wcześniej pracowałam w Polsce jako nauczyciel języka rosyjskiego. Usłyszałam audycję o pracy na Wschodzie, pomyślałam „dlaczego nie ja?”, zgłosiłam się, złożyłam odpowiednie dokumenty i zostałam przyjęta. Na początku chciałam jechać do Rosji, ale dosłownie dwa dni przed wyjazdem, nastąpiła zmiana… Kazachstan. Przyznaję, byłam przestraszona, znałam Kazachstan z książek, z opowieści, a rzeczywistość… każdy z nas odbiera inaczej.
- Jakie wrażenie robi Kazachstan na Polaku?
Reklama
- Nie będę ukrywać, na początku byłam zaskoczona tym, co zobaczyłam. To inny świat pod wieloma względami. Przyleciałam o północy, zatrzymałam się w hotelu do rana. A później, jechałam trzy godziny przez stepy, nie wiedząc gdzie jadę, z kim jadę i czy dojadę. Przez całą drogę tylko step…
- Polacy stanowią zaledwie 0, 5 procent całej ludności zamieszkującej Kazachstan. Istnieje jakaś głębsza więź między Polakami mieszkającymi w Kazachstanie a Polakami mieszkającymi w naszym kraju?
- W województwie pietropawłowskim mówi się o ok. 18 tys. osób polskiego pochodzenia. W samym mieście ok. 800 osób. To osoby, które są i czują się Polakami, utrzymują kontakty z Polską. Ludzie młodzi studiują w Polsce i często zostają w naszym kraju. Część dorosłych wyjeżdża w ramach repatriacji. Oprócz tego istnieją różne fundacje, które pomagają Polakom mieszkającym na Wschodzie.
- Jakie były początki?
- Po przyjeździe musiałam się zarejestrować w mieście wojewódzkim, oddalonym o 500 km. Był już listopad. Po godzinie jazdy, autobus zepsuł się w stepie. Nie wiedziałam co zrobić. Wtedy pierwszy raz zatrzymałam samochód. Nieznany kierowca Kazach zawiózł mnie na miejsce. I - co było dla mnie dużym zaskoczeniem, zawiózł mnie na miejsce, pomógł znaleźć hotel, za który nie płaciłam. Powiedziano, iż jestem gościem w ich państwie i chcą mi pomóc.
- Jak wygląda praca w Kazachstanie? Czy ktoś z Polski towarzyszy Pani?
Reklama
- Rok temu pracowałam w Astrachance, na wsi, uczyłam w szkole języka polskiego. Pracowałam w szkole z dziećmi i młodzieżą. Natomiast w tym roku w Pietropawłowsku pracowałam przede wszystkim z dorosłymi i młodzieżą. Młodzi przychodzą na lekcje języka polskiego, bo chcą później wyjechać i studiować w Polsce. Natomiast dorośli chcą utrzymać kontakt ze swoimi dziećmi, czują taką potrzebę, są Polakami, chcą znać język polski i kulturę polską. Oprócz lekcji pomagam w przygotowaniu dokumentów potrzebnych do otrzymania Karty Polaka czy repatriacji. Wspólnie z osobami polskiego pochodzenia organizujemy uroczystości. Tak jak w Polsce i tam obchodzimy święta Bożego Narodzenia, Wielkanoc, jak również Święto Niepodległości i wiele innych.
- Jak wyglądają relacje między pokoleniami?
- Polacy chcą, aby młode pokolenie wiedziało, co się wydarzyło, znało historię. W ubiegłym roku w Pietropawłowsku, zbieraliśmy wspomnienia starszych osób o pierwszych świętach wielkanocnych w czasie reżimu totalitarnego. Chcemy wydać wspomnienia z tego okresu w języku polskim i rosyjskim. W Kazachstanie zauważyłam wielki szacunek do osób starszych. Np. w miejskich autobusach, już na sam widok osoby starszej wchodzącej do autobusu, młodzi ustępują miejsca, nie czekając na to, czy dana osoba podejdzie do niego.
- Przypomina sobie Pani sytuację, z której po ludzku nie było wyjścia; np. w szkole, w której Pani uczyła?
- Na początku wielkim problemem dla mnie było zorganizowanie sobie po prostu życia tam: praca, mieszkanie, rejestracja, sama w obcym kraju. Ciągle sprawdzano moje dokumenty. Miałam raz poważny problem z rejestracją, okazało się, iż przez miesiąc byłam nielegalnie na terenie Kazachstanu, byłam przesłuchiwana, spisano protokół, ale wszystko zakończyło się tylko upomnieniem.
- Jak dziś patrzy Pani na czas przeżyty Kazachstanie?
Reklama
- Bardzo się cieszę, iż zdecydowałam się na wyjazd do Kazachstanu. Zgodziłam się jeszcze w tym roku wyjechać do Pietropawłowska, by dokończyć to, co rozpoczęłam. A jestem zadowolona, ponieważ jadę tam jako nauczyciel, pracuję, ale również bardzo dużo otrzymuję dla siebie. Zdobyłam nowe doświadczenie i przede wszystkim cieszę się, że zobaczyłam jak ludzie tam żyją. Inaczej teraz patrzę na Polskę, na to, co mam.
- Jak my, Polacy, możemy wspomagać Polonię mieszkającą w Kazachstanie?
- Często brakuje materiałów do pracy, dostępnych tylko w Polsce. Przede wszystkim chodzi mi o materiały dekoracyjne. Są też osoby starsze, które potrzebują pomocy finansowej na leki czy rehabilitację. Ale przede wszystkim zależy mi, by temat Polonii na Wschodzie był znany Polakom w kraju, i by osoby powracające do Polski zostały dobrze przyjęte przez rodaków.
- Jakie ma Pani plany co do dalszej pracy w Kazachstanie?
- Jadę na rok. Cieszę się, mam w Kazachstanie znajomych, przyjaciół, do których będę mogła zawsze wyjechać i ich odwiedzić, ale chcę mieszkać w Polsce. Praca w Kazachstanie jest dla mnie ważnym doświadczeniem życiowym i teraz, po 2 latach wiem, że wpłynie na moje dalsze życie.
Osoby zainteresowane udzieleniem pomocy Polakom mieszkającym w Kazachstanie, szczególnie młodym proszone są o kontakt pod adresami: malgorzata.godzisz@krz.pl lub annaferenc@wp.pl