Początkiem marca przy Ośrodku Kultury i Formacji Chrześcijańskiej w Jarosławiu odbyły się drugie już Warsztaty Biblijne, które przeprowadził ks. dr hab. Stanisław Haręzga - moderator Dzieła im. Jana Pawła II w archidiecezji przemyskiej. Zaproszeni na to spotkanie byli czytelnicy „Niedzieli”, a także osoby, które pod przewodnictwem ks. Macieja Gieruli pielgrzymowali do Ziemi Świętej, Jordanii, Egiptu i Rzymu.
Cieszę się bardzo, że było mi dane uczestniczyć w tych warsztatach, ponieważ na półtora dnia zatrzymał się dla mnie czas, wszystkie niezałatwione sprawy odsunęły się na dalszy plan, a najważniejsza stała się Biblia i pytanie - jak ją czytać? Aby było nam łatwiej pracować ze Słowem Bożym, prowadzący zaproponował nam jedną z metod biblijnych - lectio divina.
Siedząc w auli domu rekolekcyjnego, gdzie odbywały się wykłady i ćwiczenia, z godziny na godzinę coraz mocniej słyszałam głos Boga, który przemawiał słowami Apokalipsy św. Jana. Rozważane przez nas listy do siedmiu Kościołów Azji Mniejszej spełniły (i mam nadzieję nadal będą spełniać) swoją misję - nawrócenia, a także przemiany myślenia. W każdym z listów odkryłam wersety dla siebie, podobnie jak wielu innych słuchaczy warsztatów. Chcę przywołać kilka ogólnych myśli, które zrodziły się pod wpływem czytanego Słowa.
Pierwsza istotna dla mnie refleksja pojawiła się po lekturze listu do Kościoła w Smyrnie (Ap 2, 8-11). Po dokładnym przedstawieniu tej wspólnoty, prowadzący warsztaty wyjaśnił symbole pojawiające się w tej perykopie, a później w ciszy serca każdy z nas rozważał przeczytany fragment. Wówczas po raz kolejny w życiu uświadomiłam sobie, że zbyt szybko żyję. Ma to związek z tym, że wciąż myślami wybiegam naprzód i dywaguję nad tym, jak potoczą się powzięte decyzje, plany. Często niepotrzebnie lękam się o przyszłość zamiast spokojnie przeżywać teraźniejszość. Z tego listu wypłynęło też wezwanie, aby więcej spraw zawierzać Bogu, przecież i tak nie jestem w stanie wszystkiego przewidzieć - takie podejście do życia rodzi pokój serca.
Druga ważna myśl, która wciąż mi towarzyszy, ma swój rodowód w liście do Sardes (Ap 3, 1-6). Chrystus zachęcał tę wspólnotę, aby swoje nawrócenie rozpoczęła od tego, co w niej dobre, bo to pochodzi od Boga. I ja poczułam się zaproszona do przemiany życia, zwłaszcza teraz w czasie Wielkiego Postu. Zrozumiałam, że nie muszę zaczynać od początku, gdyż nie wszystko jest we mnie złe. Powinnam rozpocząć od tego, co już mam i na tym budować.
W czasie tych półtoradniowych warsztatów patrzyłam na Kościół i na siebie samą oczami Jezusa, co oczywiście zrodziło zdrowy dystans i pokój serca. W tak krótkim czasie uświadomiłam sobie, że to właśnie jest owocem zasłuchania w Słowo Boga, z którego rodzi się zażyła, synowska relacja z Ojcem, taka, jaką miał Jezus. Zapragnęłam na nowo dostroić swój słuch do tych Słów, które nie zawsze są łatwe i zrozumiałe, ale zawsze dają życie i za to - chwała Panu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu