Reklama

Jasna Góra

Koncert pt. Modlitwa Pokoleń. W 70-tą rocznicę Apelu Jasnogórskiego

Trwają ostatnie wielkie przygotowania przed wieczornym telewizyjnym koncertem pt.: „Modlitwa Pokoleń. W 70-tą rocznicę Apelu Jasnogórskiego".

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wystąpią gwiazdy polskiej sceny muzycznej. Wśród wykonawców m. in.: Stanisława Celińska, Kamil Bednarek, Andrzej Lampert, Agnieszka Cudzich, Magdalena Drozd, Olek Leon, Marysia Stachura, Stefania Pospieszalska oraz Jasnogórski Chór chłopięco - męski Pueri Claromontani.

Bolesław Pawica, reżyser spektaklu muzycznego, przyznał, że tym co decydowało o wyborze artystów zaproszonych do udziału w koncercie, było ich zaangażowanie w życie religijne i pielgrzymowanie. – To są osoby, które swoją postawą i modlitwą wyrażają stosunek do tego miejsca – wyjaśnił.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Artyści przyznają, że udział w tym wyjątkowym koncercie jest dla nich wyróżnieniem i powodem do wzruszeń.

Aktorka Stanisława Celińska, wykona po raz pierwszy piosenkę, której słowa sama napisała. To dla niej osobiste świadectwo. Artystka opowiedziała o swoich wspomnieniach związanych z Apelem. – Kiedy rozbrzmiewał pierwszy Apel miałam sześć lat. Chyba wtedy, albo chwilę później przyjeżdżałam tu z babcią – powiedziała. Stanisława Celińska przyznała też, że dużym przeżyciem było dla niej uczestniczenie w odsłonięciu Obrazu Matki Bożej. – Nie zapomnę tego momentu, kiedy powoli odsłaniała się cudowna twarz – wyznała. Aktorka podkreśliła też, że otrzymała natchnienie do napisania tekstu dla Maryi w podzięce za opiekę, jakiej doświadcza od dziecka. – Ma to dla mnie ogromne znaczenie, ponieważ po raz pierwszy będę wykonywać ten utwór – przyznała.

Dzisiaj hołd dla Maryi składać będą chwaląc Ją swoim śpiewem, ale jak przyznają, od wielu lat związani są z Janą Górą poprzez pielgrzymowanie, Msze św. i modlitwy w częstochowskim Sanktuarium.

Magdalena Drozd, solistka, przyznała, że z Jasną Górą jest bardzo mocno związana poprzez piesze pielgrzymowanie. – Myślę, że około 17. razy zdarzyło mi się tu pielgrzymować z pielgrzymką tarnowską – powiedziała. Solistka wspomniała też, że choć w pierwszej chwili myślała, że dzisiejszy koncert potraktuje w kryteriach zawodowych, to jednak wchodząc do Bazyliki, poczuła w jak ważnym dla siebie miejscu się znajduje i zaczęła odczuwać wzruszenie. – Myślę, że oprócz koncertu, będzie to też piękne spotkanie modlitewne – podkreśliła, wyrażając jednocześnie radość z uczestniczenia w wydarzeniu. Apel Jasnogórski porównała do wartości jaką dla patrioty stanowy hymn narodowy. – Serducho mi podpowiada, że może to być taki nasz hymn katolików polskich – powiedziała z uśmiechem Magdalena Drozd.

Reklama

- W mojej rodzinie za tradycję przyjęło się chodzenie z Warszawską Pieszą Pielgrzymką. Moi przodkowie uczestniczą w niej praktycznie od samego początku – wyznał Antoni Smykieiwcz, wokalista. On sam w pielgrzymce szedł 31. razy. Piosenkarz podkreślił też, że u niego w domu codziennie uczestniczyło się w Apelu. Był to dla nich, oprócz wspólnych posiłków, czas, który jednoczył rodzinę. Przyznał też, że Jasna Góra jest dla niego szczególnym miejscem, które odmieniło jego życie w okresie nastoletniego buntu. Podzielił się świadectwem, że właśnie w Kaplicy Jasnogórskiej doznał wielu cudów w swoim życiu. Matkę Bożą traktuje jako swoją Orędowniczkę, a modląc się do Niej odczuwa wielką czułość w sercu.

Wśród tych, którzy tworzą dzisiejsze widowisko muzyczne są i tacy, dla których Jasna Góra jest miejscem wspomnień z lat młodości, kiedy jako dzieci penetrowali jej zakamarki, niedostępne na co dzień dla pielgrzymów.

Pochodzący z Częstochowy kierownik muzyczny Marcin Pospieszalski, przyznał, że Jasna Góra i Apel są częścią jego życia od lat dziecięcych. – Mój tata był związany z całym środowiskiem, które tworzyło Apel. Osoby, które go tworzyły, byłe też bliskie naszej rodzinie – podkreślił, wyznając jednocześnie, że jeden z paulinów, o. Tomziński, był świadkiem narzeczeństwa jego rodziców. Maciej Pospieszalski wspominał także, że jako 10-letni chłopiec, razem z bratem, miał możliwość uczestniczyć w Apelu w miejscu, z którego wypływała muzyka. – Mieliśmy taki przywilej, że mogliśmy wejść tam, gdzie grali trębacze i z bliska ich obserwowaliśmy – powiedział. Podkreślił, że było to niezapomniane przeżycie.

Reklama

Wespół z tymi, którzy Jasną Górę znają od lat, od podszewki, i wielokrotnie mieli możliwość pokłonić się Matce, są i ci, którzy dopiero tworzą swoje wspomnienia jasnogórskie.

Filip Robak, jeden z uczestników programu „The Voice Kids”, podkreślił, że dzisiejszy koncert jest dla niego wyjątkowy, ponieważ odbywa się na Jasnej Górze, ale także dlatego, że chłopiec świętuje dziś swoje 12. urodziny. – Być na takim koncercie, śpiewać w tak pięknej Bazylice, to dla mnie super przeżycie – powiedział. Jubilat zaśpiewa dziś „Abba Ojcze”.

Koncert pt.: „Modlitwa pokoleń. 70 lat Apelu Jasnogórskiego” transmitowany będzie przez TVP1 o godz. 20.30.

Maria Kopacka-Fornal @JasnaGóraNews

2023-12-08 16:52

Ocena: +4 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jasna Góra: Konferencja o fenomenie Apelu Jasnogórskiego w 70-lecie nabożeństwa

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Apel Jasnogórski

Karol Porwich/Niedziela

O fenomenie, dziedzictwie i duszpasterskich szansach Apelu Jasnogórskiego w 70-lecie tego najbardziej charakterystycznego dla Jasnej Góry nabożeństwa mowa będzie podczas dwudniowej konferencji, która za tydzień odbędzie się w sanktuarium. Organizatorem konferencji pt. „Apel Jasnogórski - obecnością, pamięcią i czuwaniem z Maryją” jest Jasnogórski Instytut Maryjny.

Apel Jasnogórski jest wyjątkowym nabożeństwem, które dzięki transmisjom telewizyjnym, radiowym, internetowym dociera do Polaków na całym świecie. - To ważny moment naszej łączności, to co jest najbardziej charakterystyczne dla tej modlitwy, to wspólne stanięcie przed Matką. Wszyscy się wtedy odnajdujemy jako dzieci, w jednym domu, u jednej Matki - zauważył o. dr Grzegorz Prus, dyrektor Jasnogórskiego Instytutu Maryjnego.

CZYTAJ DALEJ

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Papież do kanosjanów i gabrielistów: kapituła generalna to moment łaski

2024-04-29 20:12

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Franciszek przyjął na audiencji przedstawicieli dwóch zgromadzeń zakonnych kanosjanów i gabrielistów przy okazji przeżywanych przez nich kapituł generalnych. Jak podkreślił, spotkanie braci z całego zgromadzenia jest wydarzeniem synodalnym, fundamentalnym dla każdego zakonu, i stanowi moment łaski.

„Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość spotykają się na kapitule przez wspominanie, ewaluację i pójście naprzód w rozwoju zgromadzenia” - mówił Franciszek. Wyjaśniał następnie, że harmonia między różnorodnością jest owocem Ducha Świętego, mistrza harmonii. „Jednolitość czy to w instytucie zakonnym, czy w diecezji, czy też w grupie świeckich zabija. Różnorodność w harmonii sprawia, że wzrastamy” - zaznaczył Ojciec Święty.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję