Reklama

Wiara

List miłosny od ...Boga - czyli walentynkowe inspiracje Pismem Świętym

Pismo Święte pełne jest odniesień do miłości, w końcu to sam Bóg jest miłością. Co konkretnie Nowy Testament mówi na temat miłości? W jaki sposób odnieść to do własnego życia i …pokochać siebie?

[ TEMATY ]

duchowość

miłość

walentynki

Karol Porwich/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Autor Pierwszego Listu św. Jana pisze wprost, że „Bóg jest miłością” (4, 8.16). Św. Paweł zaś w Liście do Rzymian precyzuje, że „miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa” (13, 10).

Innymi słowy, wszystkie nakazy i zakazy, w tym również Dekalog (zob. Rz 13, 9), w gruncie rzeczy sprowadzają się do miłowania Boga i drugiego człowieka, jak siebie samego (por. np. Mt 22, 36-40).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Chrystus Pan mówi jeszcze: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 15, 12). Mamy zatem się wzajemnie kochać, ponieważ Pan nas kocha.

Jezus z Nazaretu nawołuje do miłości bezwarunkowej i wobec wszystkich. Nie jest to miłość łatwa, gdyż chrześcijanin ma miłować nawet nieprzyjaciół: „A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół…” (por. Mt 5, 43).

Pan zachęca nas do wytrwania w miłości: „Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” (J 15, 9).

Przywołany już Apostoł Narodów wskazuje na miłość jako na najbardziej doskonałą postawę, jaką może sobą prezentować człowiek - „ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą” (1 Kor 12, 31). Tą drogą jest droga miłości.

W tym miejscu trzeba byłoby zacytować w całości „Hymn o miłości” z 13 rozdz. Pierwszego Listu św. Pawła do Koryntian. Tam miłość została wystarczająco dobrze scharakteryzowana. Lepiej tego zrobić się nie da. Jaka zatem ma być? Przede wszystkim powinna być „cierpliwa” i „łaskawa”. Mało tego. „Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą”. „Miłość nigdy nie ustaje, (nie jest) jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar językуw, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie”.

Reklama

Ona jest najważniejsza w życiu, bo „trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość”.

Bóg Cię kocha!

Często w naszym życiu brakuje przekonania, że jesteśmy dla kogoś coś warci. Świat próbuje nam wmówić, że jesteśmy tylko przypadkowymi ludźmi, przeciętnymi, nic nie znaczącymi. Bóg w Piśmie Świętym mówi zupełnie coś innego! Dla Niego jesteś skarbem, najdroższą perłą. Pozwól powiedzieć Mu słowa miłości skierowane właśnie do Ciebie:

"Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie. Oto wyryłem cię na obu dłoniach, twe mury są ustawicznie przede Mną" Iz 49, 15-16

"Ty bowiem utworzyłeś moje nerki, Ty utkałeś mnie w łonie mej matki. Dziękuję Ci, że mnie stworzyłeś tak cudownie, godne podziwu są Twoje dzieła. I dobrze znasz moją duszę, nie tajna Ci moja istota" Ps 139, 13-15

„Czy nie sprzedaje się pięciu wróbli za dwa grosze? A ani o jednym z nich Bóg nie zapomina. Nawet i wszystkie włosy na głowie waszej są policzone. Nie bójcie się! Więcej znaczycie niż wiele wróbli” Łk 12, 6–7

„Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny” J 3, 16

"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego." J 15, 13-15



Jak pokochać siebie?

Będziesz miłował… – to dla nas najważniejsze przykazanie. Jego nierozłączną częścią jest nakaz miłości samego siebie. Nie jest to żaden dodatek do miłości bliźniego, ale jej warunek konieczny. Fundament. Jeśli nie kochasz siebie, nie będziesz też kochał innych. Potępianie samego siebie skutkuje potępianiem bliźnich. Wrogość skierowana ku sobie wiąże się z wrogością skierowaną do najbliższych. Bardzo wyraźnie potwierdza to ks. Marek Dziewiecki, gdy pisze, że „przekonanie o możliwości innego odnoszenia się do siebie niż do innych ludzi jest iluzją”. Mądra miłość samego siebie nie jest łatwym zadaniem. Na czym zatem polega?

Reklama

Pod pozorem

Wprowadźmy na początku rozróżnienie. Jest miłość własna i miłość samego siebie. Ta pierwsza to przeciwieństwo tej drugiej.

Święci często w swoich dziełach pisali o walce z miłością własną. Wiąże się ona z pychą, egoizmem, zarozumiałością. Nie ma to nic wspólnego z dobrym odnoszeniem się do siebie. Jest to raczej marne wypełnianie braków tej miłości. Człowiek wtedy, pod pozorem troski o siebie, tak naprawdę wyrządza sobie krzywdę. Stawia sobie niepotrzebne wymagania i chce wypełnić chore ambicje. Żyje w fałszu. Nie przyjmuje tego, kim w istocie jest.

Jak narcyz skupia się na sobie. Zamyka się na innych i nie przyjmuje miłości Boga, choć nieraz może nawet innym powtarzać „Bóg cię kocha”.

Niezwykle trafnie zauważa to Philippe Madre w swojej książce „Miłość samego siebie”. Rozważając postawę starszego syna (czyli tego, który został w domu) z przypowieści o miłosiernym ojcu, zauważa, że jest on podobny do wielu współczesnych kobiet i mężczyzn oddanych ofiarnie swojemu powołaniu, jednak nie uznających, że są kochani. Na pozór to święci ludzie, ale w swoim wnętrzu nie przyjęli w pełni tego, że są dziećmi Boga. Tymczasem lekarstwem na miłość własną jest jej stopniowa przemiana w miłość samego siebie.

Reklama

Jestem kochany!

U jej początku leży odkrywanie swojej wewnętrznej wartości. Dokonuje się ono w relacji z drugim człowiekiem i Bogiem. Jeśli będę odizolowany od innych, nie odkryję, że jestem cenny. „Jeżeli człowiek zamknie się w piwnicy, zgasi światło, to nie odkryje swojej wartości – pisze ks. Krzysztof Grzywocz w książce «Uczucia niekochane». – Może myśleć o wszystkim, wszystkie dyplomy wyciągnąć, przypomnieć sobie wszystkie osiągnięcia, ale nic go nie przekona.

Przekona się wtedy, gdy ktoś mu powie: «Jesteś wartościowy w moich oczach»”. Patrząc na to od drugiej strony, zauważmy, jak ważne jest docenianie innych. Nie skąpmy naszym bliskim dobrych słów, budujących ich wartość. W odkryciu własnej wartości pomaga też doświadczenie bycia kochanym przez Boga. Takie doświadczenie uświadamia mi, że jestem kochany ze wszystkimi moimi słabościami. Skoro Bóg mnie miłuje, to znaczy, że naprawdę jestem wiele wart. Otwarcie się na Bożą miłość jest jednak dopiero zaproszeniem do budowania zdrowej relacji do samego siebie. Trzeba następnie odkryć głęboką prawdę o tym, kim jestem.

Jestem stworzony na obraz Boga! Nic tego obrazu nie może we mnie zniszczyć. Żaden grzech i żadne nieszczęście, jakie mnie spotkało. Mogę odczuwać ich skutki, ale przecież Chrystus zwyciężył na krzyżu całe zło. Kolejną prawdą o mnie jest moja niepowtarzalność. Bóg przeznaczył dla mnie wyjątkowe powołanie. Jedyny w swoim rodzaju plan, który nie powtórzy się już nigdy w całej historii świata. Ktoś może za mnie wykonać jakieś zadania, ale nigdy nie będzie mógł w pełni mnie zastąpić. Jestem kimś wyjątkowym.

Przyjąć miłość

Miłość samego siebie to także odkrycie w sobie daru wolności. Mam wziąć życie w swoje ręce i odważnie żyć. Mogę naprawdę wiele na tym świecie zrobić, tylko nie mogę pozwolić, aby lęk mnie sparaliżował. Trzeba mi ufać samemu sobie! Cóż z tego, że mogę się pomylić? Przecież popełnienie błędu to normalna rzecz. Właściwa miłość do siebie samego zawsze prowadzi mnie także do budowania głębokich relacji z bliskimi. Co ważne – relacji wzajemności. To znaczy, że w miłości bliźniego mam nie tylko dawać, ale również przyjmować. Świetnie zauważa to ks. Grzywocz. Jezus przecież mówi: „Miłujcie się wzajemnie…”. Ma to nie być zatem miłość tylko charytatywna. Trzeba umieć przyjąć od kogoś czułość, współczucie, troskliwość. Dla niektórych osób przyjmowanie może okazać się trudniejsze niż dawanie.

Reklama

Wybór

Stoi przede mną wybór między miłością własną a miłością samego siebie. Mogę być surowy dla siebie i ciągle szukać w sobie braków. Jednak mogę też dać sobie prawo do błędów i przyjąć w pokorze swoje słabości. Mogę też wypominać sobie dawne błędy, ale mogę też starać się przebaczyć sobie samemu. Mogę myśleć tylko o sobie i być przewrażliwiony na swoim punkcie, ale stoi też przede mną możliwość otworzenia się na innych i zauważenie ich trosk. Mogę również trwać w lenistwie i zakopywać talenty, ale jestem w stanie dostrzec swoje mocne strony i je rozwijać. Mogę wreszcie ciągle szukać swojej wartości w rzeczach zewnętrznych albo odkryć, że sam w sobie jestem cenny. Bo jestem kochany przez Boga.

2022-02-14 08:42

Oceń: +9 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sektory miłości w rodzinie (2)

Niedziela świdnicka 29/2014

[ TEMATY ]

miłość

BOŻENA SZTAJNER / NIEDZIELA

Powiedzmy to jeszcze raz: życie ludzkie jest niszczone nie tylko przez aborcję, ale także w głośnym dzisiaj procederze zapłodnienia pozaustrojowego in vitro, czyli zapłodnienia „na szkle”, poza organizmem matki. I wiemy, wbrew temu, co niedorzecznie opowiada się w części mediów, że nie jest to żadne leczenie niepłodności, lecz proceder, w którym giną ludzie. W tym celu, aby jedno dziecko się poczęło poza ustrojem matki i potem zostało do niego wszczepione, poświęca się wiele embrionów ludzkich, które są ludźmi, osobami, a które na zasadzie zimnej statystyki muszą zginąć. Stąd też Kościół nigdy się nie zgodzi na proceder in vitro, póki będzie to działanie niszczące i zabijające istnienia ludzkie. Dzisiaj jest wiele, setki tysięcy, zamrożonych embrionów, które się nigdy nie urodzą... I co z nimi?! To są ludzie zamrożeni w postaci embrionalnej, dlatego trzeba tego zakazać! Nie słuchajmy ludzi, słuchajmy Pana Boga, bo kto słucha Pana Boga, nigdy się nie myli.
Powiedzmy jeszcze teraz ważne słowa na temat miłości rodziców do dziecka już narodzonego. Zacznijmy od tego, że najczęściej popełnianym błędem w dzisiejszym wychowaniu dzieci jest przesadna, czasem bałwochwalcza i niezdrowa miłość do dziecka. Polega ona na tym, że się dziecko rozpieszcza, że nie stawia mu się odpowiednich wymagań; to zaś w konsekwencji utwierdza dziecko w przekonaniu, że słuszne jest ciągłe branie. Albowiem dziecko, które jako dziecko nie nauczyło się dzielenia z innymi i nie nauczyło się dawania dobra, w wieku dorosłym zderza się z rzeczywistością, która je przeraża i czasem załamuje. Co robić, jak uczyć prawidłowych postaw? Na pewno w rodzinie od początku trzeba dziecko uczyć dawania, służenia, pomagania. Nie wolno zaspokajać wszystkich jego potrzeb, dziecko bowiem musi mieć ograniczenia, gdyż potem życie dorosłe takie ograniczenia będzie stawiać.

CZYTAJ DALEJ

O ducha służby, miłosierdzia - rozpoczęły się rekolekcje pracowników Służby Zdrowia

O ducha służby, miłosierdzia, cierpliwości i pokoju modlą się na Jasnej Górze w przededniu Pięćdziesiątnicy, czyli uroczystości Zesłania Ducha Świętego, uczestnicy dwudniowych rekolekcji środowiska medycznego. Odbywają się one po raz 44., zostały zapoczątkowane przez bł. ks. Jerzego Popiełuszko. - Uczył nas, nawet swoją postawą, jak mieć serce dla człowieka - mówią pielęgniarki, które pamiętają pielgrzymki z bł. ks. Jerzym.

Maria Labus z Katowic dyplom pielęgniarski otrzymała w 1958r. Jedną z pierwszych pielgrzymek, które zapamiętała to ta, której towarzyszył bł. ks. Jerzy. - To śmieszne co powiem, ale wydawało mi się, że to taki młody ksiądz – przyznała przytaczając jednocześnie swój obraz błogosławionego księdza kiedy siedział na stopniach ołtarza z ręką na policzku. - Cichutki, nigdy nie wiedział dlaczego się go ludzie czepiają o kwestie polityczne – opowiadała pielęgniarka dodając, że bł. ks. Popiełuszko kierował się sercem i służbą Bogu.

CZYTAJ DALEJ

Papież do dzieci w Weronie: nie bój się iść pod prąd, jeśli chcesz zrobić coś dobrego,

2024-05-18 12:59

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

Nie bój się iść pod prąd, jeśli chcesz zrobić coś dobrego - radził wezwał Franciszek podczas spotkania z dziećmi na placu św. Zenona w Weronie. Papież odpowiedział na trzy pytania dzieci.

Pierwsze dotyczyło tego, jak rozpoznać, że wezwanie Jezusa do pójścia za Nim. Franciszek w dialogu ze swymi młodymi słuchaczami wskazał, że kiedy Jezus do nas mówi, czujemy w sercu radość. Gdy zaś mówi do nas diabeł lub gdy robimy coś złego, czujemy się źle.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję