Reklama

Kościół

Polscy misjonarze nie zdezerterowali w czasie epidemii – rozmowa z dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce

Polscy misjonarze nie zdezerterowali w czasie epidemii koronawirusa. Nie opuścili placówek misyjnych ze względu na strach przed zarażeniem – powiedział ks. dr Maciej Będziński. Nowy dyrektor Papieskich Dzieł Misyjnych w Polsce opowiedział m.in. o akcji „Misjonarz na post”, o swoich planach i pomysłach na najbliższą przyszłość, a także o zaangażowaniu Polaków w dzieło misyjne.

[ TEMATY ]

misje

Karol Porwich /Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Anna Rasińska (KAI): Właśnie rozpoczęła się ósma edycja akcji „Misjonarz na post”. Mógłby Ksiądz przybliżyć ideę tej inicjatywy?

Ks. dr Maciej Będziński: Inicjatywa ta ma na celu konsolidację wszystkich środowisk misyjnych, a także wszystkich ochrzczonych, uświadamia, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za misje. W ten sposób każdy wierny może realizować swoje powołanie misyjne. Nasza modlitwa stanowi tarczę ochraniającą misjonarzy, wspiera ich działania. Wiara w Jezusa Chrystusa domaga się ewangelizacji. Są ci, którzy posługują na krańcach świata i ci, którzy się za nich modlą. Inicjatywę zapoczątkowali bracia oblaci, a Papieskie Dzieła Misyjne od początku wspierają akcję. To również świetna okazja do krzewienia wiedzy o misjach.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

KAI: W styczniu objął Ksiądz funkcję dyrektora krajowego Papieskich Dzieł Misyjnych. Czy można powiedzieć, że tym samym jest to nowy etap działalności tej instytucji?

- Mam pełną świadomość, że Papieskie Dzieła Misyjne nie zaczynają się ode mnie, mają bardzo długą tradycję, którą pragnę kontynuować. Jest to dla mnie radość, wyróżnienie i wyzwanie. Dzieła funkcjonowały na terenie Polski od początku w XIX w., choć naszej ojczyzny nie było wtedy na mapach. PDM kierują się swoimi statutami, ale jesteśmy dla Kościoła i w Kościele. Bycie dyrektorem tej instytucji to również kontynuacja myśli Jana Pawła II.

KAI: Czy ma Ksiądz już jakieś konkretne plany, pomysły na przyszłość?

- Mam nadzieję, że te pomysły ma Duch Święty, który będzie mi podpowiadał. Funkcja dyrektora jest dana przez Pana Boga na konkretny czas i miejsce. Dziś, kiedy świat tak szybko się zmienia, musimy wsłuchiwać się w to, czego potrzebują ludzie, czego potrzebują kapłani, katecheci.

Przede wszystkim chcę kontynuować działania mojego poprzednika ks. Tomasza Atłasa, m.in. w zakresie formacji misyjnej kapłanów, planuję podtrzymać owocną współpracę z wydziałami katechetycznymi. Chciałbym też zająć się młodzieżowym wolontariatem misyjnym, a także przygotowaniami do jubileuszy, jakie czekają nas w 2022 roku: 400-lecia Kongregacji Ewangelizacji Narodów, 200-lecia Dzieła Rozkrzewienia Wiary i 100-lecia papieskości trzech dzieł – Dzieła św. Piotra Apostoła, Dzieła Rozkrzewienia Wiary i Dzieła Misyjnego Dzieci. Zależy mi na tym, by te inicjatywy zyskały większy rozgłos. Musimy skupić się na dotarciu do świeckich, zwłaszcza poprzez działalność w internecie i mediach społecznościowych.

Reklama

KAI: Skąd wzięło się u Księdza zainteresowanie tematem misji?

- Niektórzy mówią o mnie, że jestem typowym dzieckiem wychowanym przez PDM. Pochodzę z normalnej rodziny, byłem ministrantem, a do naszej parafii często przyjeżdżali misjonarze, przyjaciele księdza proboszcza. Już w seminarium zaangażowałem się w kleryckie koło misyjne. Od początku byłem związany z Papieskimi Dziełami Misyjnymi, jako licealista poznałem ich inicjatywy. Przyjeżdżałem na szkolenia animatorów misyjnych, czuwania na Jasnej Górze, pisywałem artykuły do misyjnych pism. Pracując na parafiach, próbowałem te akcje promować. W dekanacie byłem odpowiedzialnym za misje. W końcu marzenie o misjach przekształciło się we współpracę z PDM.

KAI: Jakie są Księdza doświadczenia z misjami?

- Pierwszym krajem misyjnym, jaki odwiedziłem, była Zambia. Odwiedzałem placówki misyjne w Gabonie, Senegalu, Tanzanii, na Kubie, Filipinach i Madagaskarze. Wciąż największe wrażenie robią na mnie kraje Afryki, to do nich należy moje misyjne serce. Kocham ten Kościół, czuję z nim bliskość. Na terenie Afryki świadectwo wiary wymaga często prawdziwej odwagi, a czasem ociera się nawet o męczeństwo. Tamtejszy Kościół może jest biedny w sensie ekonomicznym, ale jest za to bardzo bogaty w wiarę. Dodaje mi to skrzydeł i pewności, że jestem na właściwym miejscu i to, co robię w PDM, ma sens.

Reklama

W dziele misyjnym ważne są szkoły, szpitale, przytułki, ale najważniejsza jest ewangelizacja. Nie możemy zapomnieć o tym, że Chrystus posyła misjonarza, by głosił Ewangelię, a jeżeli przy okazji wybuduje on szkołę i szpital, to chwała mu za to.

KAI: Czy mamy dziś problem z powołaniami misyjnymi?

- Chętnych misjonarzy z Europy jest coraz mniej, wynika to z faktu, że Kościół w Europie się kurczy. Możemy jednak posyłać kapłanów-formatorów i zapraszać na studia duchownych z krajów misyjnych. Dzieje się tak chociażby na KUL-u czy na UKSW. Powinniśmy iść tą drogą. Nasze seminaria być może będą pustoszały, dlatego warto zapraszać kleryków z innych krajów. Ważne jest jednak, by po pobycie w Polsce wracali do Kościołów, z których pochodzą. Nie możemy zabierać powołań z krajów, które demograficznie są mocniejsze niż Europa. Powinniśmy robić wszystko, by promować lokalne powołania. I to robią Papieskie Dzieła Misyjne poprzez Dzieło św. Piotra Apostoła.

KAI: Czy Polakom brakuje poczucia współodpowiedzialności za inne kraje i żyjących tam ludzi?

- Wierni w Polsce są otwarci na dzieło misyjne. Wystarczy przywołać przykład Żywego Różańca, założonego blisko 200 lat temu jako duchowe wsparcie misji. Dziś w Polsce ta idea jest wciąż żywa. Wierni wspierają misjonarzy modlitewnie i finansowo. Tak samo dzieci, które są wyjątkowo otwarte na działalność misyjną, a także młodzież garnąca się do wolontariatów.

Czasem zastanawiam się jednak, dlaczego jesteśmy tak partykularni i wolimy wspierać swoich. Ktoś może powiedzieć, że łatwo wspierać tych, których znamy, trudniej obcych. Ludzie potrzebują konkretu, konkretnej twarzy...

Dużo pracy jeszcze przed nami. Nie możemy spocząć na laurach z myślą, że mamy prawie 1900 misjonarzy, zgromadzenia misyjne, wolontariaty misyjne, jest dobrze. Ewangelizacja nie zna słowa „sukces”. Jan Paweł II w encyklice „Redemptoris missio” podkreślił, że misja Jezusa Chrystusa jest dopiero u początku i należy mieć świadomość, że cały czas musi towarzyszyć nam ten pozytywny niepokój, że na świecie jest jeszcze ktoś, kto nie zna Chrystusa. Naszym zadaniem jest modlitwa w tej intencji. Wciąż na świecie są tacy, którym nikt nie pomaga. I od tego są PDM.

Reklama

KAI: Czy epidemia znacząco wpływa na działalność PDM?

- Koronawirus wstrzymał nieco naszą pracę, ale nie zatrzymał dzieła ewangelizacji. Ewangelizujemy poprzez naszą pracę, spotkania online, staramy się rozpowszechnić nasze akcje i zbiórki w internecie. Głęboko się modlimy i ufamy, że Bóg da nam wrócić na te utarte szlaki działalności. Jeżeli jest to Bożą wolą, na pewno tak będzie.

KAI: Czy można powiedzieć jak wygląda zaangażowanie misyjne Kościoła w Polsce w porównaniu z innymi krajami?

- Polscy misjonarze, których jest 1892, to tylko część działalności misyjnej, którą zajmuje się Komisja Misyjna Episkopatu Polski. Na tle Europy jest to ogromna liczba. Według statystyk kościelnych w Europie jest coraz mniej chętnych księży do wyjazdu na misje. Warto dodać, że polscy misjonarze nie zdezerterowali w czasie epidemii koronawirusa. Nie opuścili placówek misyjnych ze względu na strach przed zarażeniem.

Nasza pomoc jest skierowana do Kościoła na terytoriach misyjnych. Na świecie jest 1100 terytoriów misyjnych, czyli miejsc, którym pomaga Kongregacja Ewangelizacji Narodów. To terytoria, gdzie biskupów nazywamy „biskupami misyjnymi”, a kapłanów „misjonarzami ad gentes”.

Kiedy mówimy o polskich misjonarzach, mówimy o 1892 osobach, które posługują m.in. w Ameryce Południowej, Afryce, Azji. Natomiast do tej grupy nie są wliczani ci, którzy pracują poza terytoriami misyjnymi, np. na Syberii w Rosji, na Białorusi, Ukrainie i w Europie Zachodniej. Księży i sióstr pracujących poza granicami Polski jest zatem o wiele więcej. Zaangażowanie polskiego Kościoła w dzieło misyjne jest duże.

Reklama

Natomiast pod względem zaangażowania finansowego Polska na tle Europy znajduje się w okolicach 8. miejsca. Przed nami są Włochy, Hiszpania, Niemcy, Austria, Anglia, bogatsze kraje przekazują więcej pieniędzy. Kościół w Polsce otrzymał w przeszłości dużą pomoc od Kościoła zachodniego, dlatego powinniśmy dziś ofiarować innym więcej. Papieskie Dzieła Misyjne przekazują kwotę ok. 7 mln zł. Kraje podobne do naszego pod względem liczby ludności i katolików przekazują kwoty 2-3 razy większe. To duże wyzwanie na przyszłość, byśmy mogli jeszcze bardziej zasilić fundusz solidarności misyjnej, którym dysponuje Ojciec Święty.

Dziękuję za rozmowę.

2021-02-18 10:50

Ocena: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Misyjność istotą Kościoła

Niedziela częstochowska 39/2012

[ TEMATY ]

misje

ARCHIWUM KS. WIESŁAWA PODGÓRSKIEGO

Ks. Wiesław wśród swoich afrykańskich parafian. W tle budynek plebanii...?

Ks. Wiesław wśród swoich afrykańskich parafian. W tle budynek plebanii...?

Temat misyjności Kościoła nasunął mi się podczas rozmowy z ks. Markiem Woldanem, kapłanem archidiecezji częstochowskiej, misjonarzem w Papui Nowej Gwinei, któremu zadałem pytanie dotyczące tej właśnie sprawy. Ks. Marek opowiadał o miejscu swojej duszpasterskiej pracy i o powołaniu misjonarza. Ale dzisiaj trzeba by o to zapytać zarówno każdego kapłana, jak i każdego chrześcijanina, katolika. Jak rozumiemy misyjność Kościoła?
Zadanie misyjności wynika ze słów Chrystusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody (...). Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (por. Mt 28,19-20). Pan Jezus polecił tak czynić swoim uczniom i w ciągu wieków przekazują oni sobie ten Jego nakaz misyjny. Nas także on obowiązuje, bo w każdym Chrystusowym nakazie chodzi o dobro człowieka teraz i w wieczności. Dlatego nigdy nie można zgodzić się ze stwierdzeniem, że religia i religijność to prywatna sprawa człowieka. Owszem, rozgrywa się ona w jego sercu i w jego sumieniu, ale dotyczy życia w społeczności, motywowania takich, a nie innych zachowań ludzkich, a także życia społecznego. Może nieraz nie zdajemy sobie sprawy z tego, że podstawą naszego życia, we wszystkich praktycznie jego aspektach, jest przesłanie religijne. Człowiek odnoszący się w swoim życiu do Pana Boga będzie właściwie podchodził do wszystkich spraw. Inaczej będzie wyglądała ekonomia z jego udziałem - nie będzie nieuczciwej konkurencji, lobbingu, oszukańczej reklamy itp., inna będzie kultura jego środowiska i jej wytwory - wszystko czynione z najważniejszym przeznaczeniem: na większą chwałę Bożą i w trosce o prawdziwy rozwój człowieka, inna polityka, w której wszystko będzie jasne, rzetelne i prawdziwe. Życie religijne jest więc bardzo ważnym elementem życia społecznego i idzie ono z człowiekiem cały czas, kończąc się wraz ze śmiercią.
Wydaje się, iż wielkim dopingiem do życia wiarą jest świadomość faktu, że każdy z nas umiera samotnie, choćby był otoczony gronem najbliższych. Uświadomienie sobie, że kiedyś trzeba będzie indywidualnie rozliczyć się z depozytu, jaki został w nas złożony, sprowadza nas do przysłowiowego pionu. Trzeba więc zawczasu o tym pomyśleć, ale też mieć świadomość pomocnej obecności naszego Anioła Stróża, który stanie z nami także przed obliczem Pana Boga.
Misyjność Kościoła polega zatem na niezmiernie ważnym zadaniu przekazania Dobrej Nowiny, którą objawił nam Jezus Chrystus, a która dotyczy najważniejszej sprawy dla człowieka - sprawy naszego zbawienia. Nazywamy tę działalność ewangelizacyjną i realizujemy ją dziś praktycznie wszystkimi dostępnymi nam środkami. Ale żeby coś komuś dać, trzeba to mieć, trzeba tym żyć. Najpierw więc sami musimy ożywiać naszą wiarę oraz wiarę najbliższego otoczenia, wiarę narodu, w którym się urodziliśmy i w którym wzrastamy, i wiarę narodów naszego kontynentu. Tym bardziej że widzimy, ile jest na tym polu do zrobienia. Zawsze jednak - niczym chlebowy zaczyn - potrzebni są tacy nasi odważni bracia, którzy mając świadomość wartości skarbu, jaki został nam ofiarowany, nie ulękną się, by iść i głosić Chrystusa tam, gdzie jest On jeszcze mało znany.
Idźmy więc przez życie my, naznaczeni pieczęcią Zmartwychwstałego, który oddał życie za nas wszystkich i wskazał, jak mamy żyć - kierować się prawem miłości Boga i bliźniego. Wypełniajmy to wszystko, co nam Jezus Chrystus przykazał. Taka też jest duszpasterska misja Kościoła, która kieruje się cytowanymi już słowami Pana Jezusa: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody”. Tym poleceniem wszyscy musimy się wciąż przejmować i przemieniać je w czyn.
Światu potrzebni są misjonarze głoszący Chrystusa. Dzisiaj jest to o tyle łatwiejsze, że radosną nowinę o zbawieniu można przekazywać także przez multimedia. Nic nie może jednak zastąpić siły wiary człowieka przekazującego orędzie zbawienia i jego osobistego świadectwa.
Obyśmy pod stemplem zmartwychwstania Chrystusa wszyscy mogli zmierzać do szczęśliwej wieczności.

CZYTAJ DALEJ

Rozpoczął się proces beatyfikacyjny Sługi Bożej Heleny Kmieć

2024-05-10 14:00

[ TEMATY ]

Helena Kmieć

BP Archidiecezji Krakowskiej

Uroczystość w kaplicy Domu Arcybiskupów Krakowskich rozpoczęła się krótką modlitwą. Abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski powołał trybunał do przeprowadzenia procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożej Heleny Kmieć, wiernej świeckiej. W jego skład weszli: ks. dr Andrzej Scąber – delegat arcybiskupa, ks. mgr lic. Paweł Ochocki – promotor sprawiedliwości, ks. mgr lic. Michał Mroszczak – notariusz, ks. mgr lic. Krzysztof Korba – notariusz pomocniczy, ks. mgr Adam Ziółkowski SDS – notariusz pomocniczy.

Następnie postulator sprawy, ks. dr Paweł Wróbel SDS zwrócił się do arcybiskupa i członków trybunału o rozpoczęcie i przeprowadzenie procesu oraz przedstawił zgromadzonym postać Sługi Bożej. – Wychowanie w głęboko wierzącej rodzinie skutkowało życiem w atmosferze stałego kontaktu z Bogiem – mówił postulator przywołując zaangażowanie Heleny w życie wspólnot religijnych od wczesnego dzieciństwa. Zwrócił uwagę na zdolności intelektualne i różnorodne talenty kandydatki na ołtarze. Studiowała inżynierię chemiczną na Politechnice Śląskiej w języku angielskim oraz uczyła się w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Gliwicach.

CZYTAJ DALEJ

Z Maryją żyć pełnią życia

2024-05-12 16:13

[ TEMATY ]

bp Michał Janocha

Matka Boża Łaskawa

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Bp Michał Janocha przewodniczył Mszy św., która zwieńczyła procesję Maryjną ulicami Starego i Nowego Miasta w uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej Patronki Warszawy i Strażniczki Polski.

Procesja pod przewodnictwem ojców jezuitów wyruszyła z sanktuarium Matki Bożej Łaskawej i udała się na pl. Zamkowy. Stamtąd przez Rynek Starego Miasta, ul. Krzywe Koło, Barbakan, ul. Freta, Rynek Nowego Miasta i ul. Kościelną dotarła na powrót do jezuickiej świątyni. W czasie przejścia odmawiano Różaniec i Litanię Loretańską.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję