Reklama

Pomocni każdego dnia

Podczas 7-letniej działalności zebrali blisko 110 mln złotych. W ten sposób pomogli tysiącom potrzebujących. Jednym uratowali życie, innych przywrócili do zdrowia i do funkcjonowania na co dzień. Pomagają dzieciom i dorosłym. Dzięki swojej operatywności i hojności darczyńców w ciągu kilku dni potrafili zebrać kilka milionów złotych, niezbędnych, by polskie dziecko mogło być operowane w USA

Niedziela Ogólnopolska 3/2017, str. 46-47

Archiwum Fundacji

Prezes Fundacji Siepomaga

Prezes Fundacji Siepomaga

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Marysia toczy wojnę z nowotworem mózgu. Potrzeba ponad 400 tys. zł na pilną operację w Niemczech. Zbiórka już dobiega końca. Dla 5-letniej Oliwki potrzebny jest ponad milion, aby dziewczynka mogła być poddana kolejnej operacji oczu, które zjada nowotwór. Brakuje tylko 10 proc. potrzebnej sumy. Pół miliona złotych będzie kosztowała operacja przebudowy układu moczowego kilkuletniego Łukaszka w Boston Children’s Hospital. Zbiórka jest dopiero u początków. Takich potrzeb, głównie dziecięcych, są setki. Rodzice wołają o pomoc. A internetowi darczyńcy nie pozostają obojętni. Czasem wpłaty wynoszą kilka złotych, innym razem kilkaset, a niekiedy kilka tysięcy. Jak do tej pory największa donacja sięgnęła 300 tys. zł.

„Fundacja Siepomaga powstała, by osiągać to, co na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe. Ratujemy życie i zdrowie, które wyceniono na kwoty niemożliwe do osiągnięcia przez potrzebujących. Prowadzimy pierwszą i największą w Polsce platformę pomagania Siepomaga.pl . Każdego dnia otwieramy Internet na działania charytatywne, szukając coraz to nowych pomysłów na pomaganie potrzebującym” – można przeczytać na stronie internetowej fundacji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pomóc pomagającemu

Zaczynali skromnie i z wielkim trudem. Pomysłodawcą internetowej platformy charytatywnej Siepomaga był niespełna 30-letni Patryk Urban z Poznania. Absolwent tamtejszej Akademii Ekonomicznej, wówczas pracownik jednego z banków. Obecna prezes fundacji – żona Patryka, Monika Urban, ekonomistka, mówi: – Patryk zawsze odczuwał potrzebę pomagania. I dzięki swojemu bratu, a także kolegom udało mu się zrealizować pomysł, jakim było Siepomaga.pl . Zresztą mnóstwo ludzi ma potrzebę pomagania, nie każdemu się to jednak udaje. Owszem, mąż był założycielem, ale nie robił wszystkiego sam. Pomagali mu koledzy, znajomi, w szczególności jego brat.

Reklama

Na początku nie mieli lokalu. Każdy z obsługi serwisu pracował u siebie w domu. Mimo to od razu postawiono na profesjonalizm. Szybko też zatrudniono etatowych pracowników; w minimalnym stopniu korzystano z pracy wolontariuszy. Jak mówi prezes fundacji, działanie wolontariackie w tego typu pracy nie zdaje egzaminu.

Patryk Urban założył spółkę, wierząc, że ludzie ze świata biznesu chętnie zaangażują się w zmianę rzeczywistości. Zwrócił się więc do zamożnych właścicieli firm o wsparcie. Jednak oni, tłumacząc się kryzysem gospodarczym, nie kwapili się z pomocą. Finansowe problemy zaczęły zagrażać przyszłości serwisu. W 2010 r. udało się uzyskać dofinansowanie z UE dla firm – ponad 600 tys. zł – które pozwoliło dalej działać.

– Początki były bardzo ciężkie – wspomina Monika Urban. – Unijne dofinansowanie to ciężki kawałek chleba. By je realnie otrzymać, trzeba inwestować środki własne i regularnie zdawać sprawozdanie z podjętych kroków. Konieczność ciągłego szukania środków była bardzo stresująca. Kolejną kłodą był brak zaufania w społeczeństwie do płatności internetowych. A przecież od początku spółka, a później fundacja zbierała pieniądze tylko w ten sposób (crowdfundingiem). Ale to było 7 lat temu... Wtedy ludzie nie robili jeszcze zakupów przez Internet – jeśli chodzi o płatności elektroniczne, to, można powiedzieć, była „e-epoka”. W tamtym czasie miały miejsce liczne włamania na konta elektroniczne. Ludzie nie logowali się gdzie indziej, tylko w domu. Sama płatność internetowa była wówczas działaniem nowatorskim. Ale mąż był pewien, że ludzie będą chcieli pomagać, i nie rozważał, czy jest jakiś problem zaufania społecznego do organizacji społecznych lub do platform internetowych, czy też takiego problemu nie ma.

Pasja pomagania

Monika Urban poznała Patryka, kiedy Siepomaga.pl już istniało. Gdy się pobrali, nie była do końca zachwycona całkowitym oddaniem się męża pasji pomagania. Owszem, sama też była skłonna pomagać innym, ale mąż niemal cały wolny czas poświęcał fundacji... Kiedy była już w ciąży, zaczęła sama odwiedzać fundację. I tak bardzo zaangażowała się w jej prace, że w końcu i ją całkowicie ta pasja pochłonęła.

Reklama

– Kiedy braliśmy ślub kościelny, Patryk zaproponował, żeby zamiast kwiatów nasi goście wpłacili pieniądze na jakieś potrzebujące chore dziecko – opowiada prezes fundacji. – Przygotowałam skarbonkę internetową i napisaliśmy, że zamiast bukietów będziemy prosili o wpłatę. Nasze rodziny i znajomi zaczęli wspierać akcję. Ja sama bardzo mocno zaangażowałam się w pomoc chłopcu, który musiał mieć operację serca. Zaczęłam też propagować pomoc dla niego przez social-media. Udało nam się zebrać 17 tys. zł wśród znajomych. Pech chciał, że w trakcie trwania zbiórki kosztorys na leczenie chłopca wzrósł dwukrotnie. Lekarz, który miał go operować, przeniósł się z kliniki w Monachium do Münster, a tam koszt tej samej operacji serca został wyceniony na ponad 150 tys. zł. Udało nam się jednak zebrać całą sumę. To było pierwsze dziecko, w pomoc któremu zaangażowałam się tak emocjonalnie. Tym bardziej że ten chłopiec pochodził z mojego rodzinnego miasta – z Konina.

Wielu ludziom aktywność fundacji jednak się nie podoba. Uważają, że działalność pomocowa powinna być oparta na całkowitym wolontariacie. Ale często nie wiedzą o koniecznym wkładzie, jaki jest potrzebny, aby fundacja mogła aktywnie prowadzić działalność.

– Jesteśmy jedną z nielicznych organizacji, które wprost przyznają, że część zebranych pieniędzy idzie na potrzeby organizacyjne – mówi Monika Urban. – Wiele organizacji z jakichś powodów tego nie ujawnia, a przecież to normalne, że musimy płacić za lokal, telefon, łącza internetowe. Również pensje 6 pracownikom. Na szczęście nasi darczyńcy uważają to za normalne. Ale jesteśmy niewygodni dla innych organizacji, bo ludzie zaczynają je pytać, ile pieniędzy i na co wydają. Ofiarodawców nie przekonują już zapewnienia: działamy za darmo. U nas 6 proc. z każdej wpłaty to darowizna na rzecz działań statutowych fundacji. Z tych środków pokrywamy również wydatki na działalność organizacji.

Reklama

Fundacja Siepomaga wsparła dziesiątki tysięcy potrzebujących. Wśród nich przeważają dzieci. Niewielu rodziców po uzyskaniu wsparcia deklaruje otwarcie chęć pomocy innym podopiecznym fundacji. Bywa, że braknie zwykłego „dziękuję”. Ale zdarza się też, że rodzice, którzy doświadczą pomocy innych, sami zaczynają być aktywni. Podpowiadają, jak i gdzie szukać pomocy, do którego lekarza czy kliniki się zwrócić. Sami przecież już przetarli tę drogę.

– Jestem przekonana, że ten brak kontaktu, gdy już jest dobrze, nie wynika z niewdzięczności, ale z traumy, którą przeszły te rodziny. Są zmęczone, chcą jak najszybciej zapomnieć. To zrozumiałe – mówi usprawiedliwiająco Monika Urban. – Fundacja pomaga najczęściej dzieciom. Osobom dorosłym również, ale rodzicom łatwiej jest się przełamać, żeby przeprowadzić zbiórkę dla swojego dziecka. Przecież nikt dziecka nie osądzi za to, że „żebrze” dla siebie – bo bywają takie przypadki, że dorośli tak są osądzani przez innych, przez pryzmat braku zaradności. Niektórzy nawet rezygnują z naszej pomocy, bo taka jest presja sąsiadów czy znajomych. Tak więc, kiedy ludzie dorośli mają „pokazać” swoją chorobę, to bardzo to przeżywają. Wstydzą się prosić o pomoc, aż w końcu doprowadzają do takiej sytuacji, że przychodzą do nas w ostatniej chwili. I części z nich nie udaje się już uratować. Dla dziecka natomiast rodzic zrobi wszystko.

2017-01-11 10:15

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Proroctwo św. Andrzeja Boboli. Czy wypełniły się słowa Patrona Polski?

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Episkoapt News

Święty Andrzej Bobola nie pozwolił o sobie zapomnieć – sam zaczął upominać się o swój kult. Po śmierci ukazał się w Pińsku, Wilnie aż wreszcie w Strachocinie. Joanna i Włodzimierz Operaczowie w swojej najnowszej książce – biografii św. Andrzeja Boboli „ Boży Wojownik” poszukują odpowiedzi dotyczących specjalnej misji świętego oraz opisują proroctwo, które wyjawił o. Alozjemu Korzeniewskiemu.

Dominikanin o. Alojzy Korzeniewski należał do ludzi twardo stąpających po ziemi. Był wcześniej nauczycielem fizyki w gimnazjum w Grodnie i przełożył na język polski holenderski podręcznik do tego przedmiotu. Interesował się między innymi nowatorską ideą lotów balonem. Gdy w Grodnie zamieszkał wywieziony przez Rosjan ostatni król Polski Stanisław August Poniatowski, odwiedzał o. Korzeniewskiego w jego laboratorium i rozmawiał z nim o balonach. Po wojnach napoleońskich dominikanin trafił do Wilna. Jako płomienny kaznodzieja często poruszający tematy patriotyczne naraził się władzom carskim, które zmusiły jego przełożonych do zakazania mu głoszenia kazań i słuchania spowiedzi.

CZYTAJ DALEJ

Andrzej Bobola uprosił mi uzdrowienie

[ TEMATY ]

św. Andrzej Bobola

Karol Porwich/Niedziela

św. Andrzej Bobola

św. Andrzej Bobola

Nawet najnowocześniejsze terapie medyczne, rodem z filmów sci-fi, mogą zawieść. Tak było w przypadku Idy Kopeckiej z Krynicy.

U czterdziestodwuletniej kobiety niespodziewanie pojawiły się potworne bóle, promieniujące na całe ciało. Nawet nadrobniejszy dotyk był dla niej niczym cios wymierzony przez zawodowego boksera, a każdy, nawet najmniejszy wysiłek fizyczny przysparzał zmęczenia, jakby wspinała się na Mount Blanc.

CZYTAJ DALEJ

Ks. Cisek przy grobie Jana Pawła II: wiara sprowadzona do tradycji jest zbyt słaba

Wiara letnia, sprowadzona jedynie do tradycji, do choinek, święconek i jedynie okolicznościowej wizyty w kościele jest zbyt słaba, by zwyciężyć świat - powiedział ks. prałat Krzysztof Cisek, pracownik watykańskiej Dykasterii Nauki Wiary, podczas Mszy św. sprawowanej w czwartek rano przy grobie św. Jana Pawła II w Bazylice św. Piotra w Watykanie. Mszy św. przewodniczył pomocniczy biskup kielecki Marian Florczyk. Koncelebrował jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski.

Ks. prałat Krzysztof Cisek nawiązał do czytania z liturgii przypadającego tego dnia święta Patrona Polski św. Andrzeja Boboli, gdzie jest mowa o tych, którzy „zwyciężyli dzięki krwi Baranka” (Ap 12, 11). Podkreślił, że jest to „odniesienie do całej rzeszy heroicznych świadków zmartwychwstałego Pana, do ludzi, którzy odważnie głosili Bożą prawdę, nastawali w porę i nie w porę, pouczali, wykazywali błędy, a kiedy okoliczności tego wymagały, to przelewali swoją krew, bo nie mogli nie głosić tego, co widzieli, tego, co słyszeli i czego dotykały ich ręce”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję