Reklama

Wiara

Życie konsekrowane – zasiew Ducha

Zaczęło się w domu Łazarza, gdy Maria słuchała Jezusa, a Marta oddawała się obowiązkom służby i gościnności. Potem była Pascha, odejście i zmartwychwstanie. A gdy zabrakło Mistrza, wielu szło na pustynię, by tam Go szukać. On sam wskazał drogę. Chętnie przebywał na osobności, bo stamtąd najlepiej widać świat, gdy trwa się w komunii z Ojcem

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pustynią stały się wreszcie miejsca poświęcone, wybrane, wyłączone, przeznaczone dla odważnych, gotowych, by żyć w jedności Trójcy. Z tej przestrzeni, nakreślonej ewangelicznymi radami posłuszeństwa, czystości i ubóstwa, przenikniętej modlitwą, wcale nie jest daleko, by działać w świecie, umierać w nim i dla niego i żyć dla Królestwa. Tak jest po dziś dzień. Istotą życia zakonnego jest obecność Pana, który powołuje do szczególnej bliskości i przyjaźni.

Pełnia miłości

Czym jest życie zakonne? To trwała forma życia. Kształtowała się przez wieki, przyjęła za punkt wyjścia ewangeliczną doskonałość, która nie jest przelotną przygodą, życiem na próbę, tymczasowym lub trwałym schronieniem, ucieczką przed światem, zranionym uczuciem, lecz jest profesją, czyli zobowiązaniem, wyznaniem wiary, świadectwem. Oznacza odważne i radykalne przyjęcie obowiązków, ale też włączenie się w żywy organizm, jakim jest wspólnota Kościoła. Opiera się na podjęciu rad ewangelicznych, gdzie celem jest naśladowanie Chrystusa. Osoby konsekrowane realizują całkowite oddanie się umiłowanemu Bogu, a sensem jest pełnia miłości w służbie Królestwa Bożego. Siostra dyskretnie obecna modlitwą, brat zakonny ukryty za furtą w klasztornym ogrodzie, misjonarz werbista, uczony jezuita, dominikanin, franciszkanin – stają się czytelnym znakiem zapowiadającym niebieską chwałę.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pisząc o wielości historycznych form życia konsekrowanego wzbudzanych mocą Ducha Świętego i nadal obecnych w tkance Kościoła, Jan Paweł II porównuje je do drzewa o wielu gałęziach, które tkwi korzeniami w Ewangelii i przynosi obfite owoce w każdej epoce życia Kościoła.

Myśl tę podejmuje Franciszek, papież zakonnik, który zwracając się do osób konsekrowanych, przypomina słowa Jana Pawła II: „Powinniście nie tylko wspominać i opowiadać swoją chwalebną przeszłość, ale także budować nową, wielką historię! Wpatrujcie się w przyszłość, ku której kieruje was Duch, aby znów dokonać z wami wielkich dzieł”.

Reklama

A zatem chodzi tu o spojrzenie na życie zakonne poprzez trzy płaszczyzny – historię, teraźniejszość i przyszłość, tak, by nadać spojrzeniu odpowiednią głębię i ostrość. Historia bez przyszłości byłaby tragiczna, teraźniejszość bez przeszłości byłaby jałowa, a przyszłość bez teraźniejszości byłaby przegrana.

Życie zakonne rodzi się na pustyni, tam pojawiają się pierwsi mnisi, pustelnicy, tam rodzą się pierwsze reguły, czyli wskazówki pozwalające zdefiniować, utrwalić i przekazać doświadczenie. Do najstarszych należy pochodząca z Egiptu reguła św. Pachomiusza z początków IV wieku, ważna jest późniejsza, dla Wschodu najcenniejsza, reguła św. Bazylego Wielkiego. Zachód ma swoje doświadczenia: szczególnie pamiętać należy regułę św. Augustyna z przełomu IV i V wieku czy św. Benedykta z VI wieku. Czy jednak coś, co powstało w zamierzchłych czasach, może zachować swą aktualność przez wieki? Doświadczenie życia zakonnego jest zasiewem ducha na Bożej niwie, odciska swe piętno na obliczu Kościoła, wpisuje się od zarania dziejów w kształt społeczeństwa, jego struktury społeczne, polityczne, współtworzy kulturę.

Wiara i kultura

Zakony wyciskają znamię Bożej obecności w historii każdego z nas. Ojcowie spowiednicy, siostry katechetki, pielęgniarki, misjonarki – wciąż spalają się na ołtarzu modlitwy i pracy, apostolatu i służby. Zakony kontemplacyjne, które towarzyszą dziejom naszych wspólnot, zapomniane powołania wpisane w historię rodzin – wszystko to przenika naszą świadomość, jest częścią naszej historii.

Papież Franciszek, przedstawiając cele trwającego Roku Życia Konsekrowanego, zachęcił najpierw do spojrzenia w przeszłość z wdzięcznością. Wyjaśnił, że chodzi o odkrycie na nowo drogi minionych pokoleń, aby zainspirować przyszłość, a jednocześnie dostrzec wezwanie do nawrócenia i wielbić Boga za otrzymane dary.

Reklama

W Polsce pierwsza obecność zakonów łączy się z benedyktynami. Maksyma św. Benedykta: „Ora et labora” przyczyni się do zmiany biegu historii. Klasztory stają się ośrodkami kultury, nauki i wiedzy, nadającymi kształt i kierunki rodzącej się państwowości. Zakonnicy przynoszą nowe spojrzenie na świat, umiejętność wydajnej uprawy ziemi. U podstaw wiary jest jednak zasiew męczeństwa. Najpierw krew braci polskich z Międzyrzecza, z Benedyktem i Janem, potem przyjdą następni misjonarze pogan. Od czasów średniowiecza zakony służyć będą ubogim i pokrzywdzonym. Rozwinie się szpitalnictwo, opieka nad sierotami, wdowami, kalekimi. Zakony żebracze przyczynią się do rozwoju społecznego, zainspirują wielu możnych, oświecą umysły prostych. Nic dziwnego, że od początku przyciągać będą wiele wybitnych postaci, wydadzą też wielu świętych.

W okresie reformy katolickiej sprowadzeni przez kard. Hozjusza jezuici staną się nowym zaczynem, szerząc edukację, pogłębiając wiarę, pielęgnując zdrową pobożność. Owoce reformy nie każą na siebie czekać. Liczba charyzmatów będzie wzrastać. W oświeceniu swoją obecność zaznaczą pijarzy. Dołączy do nich cała plejada charyzmatów rozlanych w powstających zgromadzeniach męskich i żeńskich. Nawet w niewoli nie zabraknie ludzi wiary, jak o. Honorat Koźmiński – założyciel dwudziestu zgromadzeń pracujących w fabrykach, kształcących zagubioną młodzież, podejmujących wyzwania na miarę czasów. Jeśli historia ma uczyć nas wdzięczności, to patrząc na obecność zakonów w dziejach naszej ojczyzny, widzimy, jak bardzo powinniśmy dziękować.

O, drzewo – gdzie twoja zieleń?

Teraźniejszość jednak jest smutna. Dziś zaznacza się wyraźnie spadek powołań, zwłaszcza żeńskich, ubywa sióstr w parafiach, szkołach, szpitalach. Przez całe wieki liczba kandydatów była większa, niż można było przyjąć. Tak było jeszcze przed wojną, a prawdziwy urodzaj widzieliśmy do końca ubiegłego stulecia. Dziś zdaje się, że na misje jadą ostatni zapaleńcy, w miotle w konwencie gnieżdżą się pająki, pracować w kuchni przy garnkach nikt już nie ma ochoty. Specjałów klasztornych kuchni skosztujemy w niebie. Stare ambony, niegdyś w płomieniach, dziś próchnieją od wilgoci. Głoszenie kazań na miarę Piotra Skargi, uczniów Alfonsa Liguoriego, misji świętych, rekolekcji nie pociąga młodych wielbicieli Facebooka. Niegdyś tętniące życiem wspólnoty skurczyły się, a potężne klasztory oplatają zimne korytarze. Dziś są jak autostrady do nieba. Drzewo zakonne, z którego liście opadły, odsłoniło nagość i surowość kształtów. Owoców mniej niż zwykle, niektóre gałęzie suche i prawie martwe.

Reklama

Czy zakony straciły swoje znaczenie? Kiedyś była to jedna z nielicznych dróg do świętości, która dawała nadzieję, wręcz gwarancję na niebo. Będąc zakonnikiem, można było zapisać się w dziejach reform, kształtować dzieje świata. Zakony cieszyły się uznaniem w społeczeństwie. Dziś mniej się o tym mówi i mniej pamięta. Dlatego też celem wyznaczonym przez Papieża jest przeżywanie teraźniejszości z pasją. Zachęca on do konfrontowania swego życia z Ewangelią, ożywienia jedynej miłości Jezusa, w której jest także możliwe umiłowanie osób powierzonych trosce zakonników.

Papież Franciszek wzywa, by nie ulegać pokusie liczb i wydajności, przepowiedniom „proroków nieszczęścia”, ale by osoby konsekrowane były „przebudzone i czujne”, by ufały Panu. Tej czujności trzeba też pasterzom i tym, którym dobro Kościoła prawdziwie leży na sercu. Czy jednak formy nie będą się zmieniać, czy te historyczne przetrwają próbę czasu, czy się ostoją? Trzeba wracać do pierwotnej gorliwości i rozpoznać w starych formach oryginalny zamysł Tego, który jest Głową mistycznego Ciała. Choć trudno dziś rozpoznać na horyzoncie nowego Benedykta, Franciszka, Ignacego, to i dziś wiele jest nowych wyzwań, na które Duch Święty znajdzie odpowiedź. Czekamy więc każdego dnia, w każdym miejscu i czasie jak Symeon z nadzieją, że Chrystus się pojawi i zagości w świątyni Pana, że przyjdzie do naszego domu jak do Marii, Marty i Łazarza, i doda odwagi, by zaufać i oddać życie. Trzeba więc modlić się, ufać i trwać.

Jeżeli życie konsekrowane jest drzewem, to trzeba nam kosztować jego owoców. Ktoś jednak musi je uprawiać w swym sercu, by rosło i wydało plon. Niech będzie nim życie Marty, Marii i Łazarza, nowe życie wydarte z grobu, nicości i śmierci, życie kontemplacji i służby, samotności i wspólnoty, radości i krzyża. Oby Pan, gdy będzie przechodził obok, znalazł na gałęziach domów i wspólnot dobry owoc poświęcenia i ofiary, owoc konsekracji nadający się do spożycia.

2015-01-27 12:19

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Diecezjalne Dni Życia Konsekrowanego

Niedziela sandomierska 40/2015, str. 2-3

[ TEMATY ]

życie

zakon

zgromadzenie

Ks. Adam Stachowicz

Dziewice konsekrowane składają śluby

Dziewice konsekrowane składają śluby

Życie konsekrowane jest piękną i nieodłączną częścią całej wspólnoty Ludu Bożego – mówi s. Klara Halina Radczak

Od 21 do 25 września świętowaliśmy w diecezji Dni Życia Konsekrowanego. Uroczystości odbywały się w poszczególnych świątyniach Sandomierza. W poniedziałek w katedrze odbył się obrzęd konsekracji dwóch dziewic i wdowy. W kolejne dni świętujący gromadzili się w kościołach: św. Pawła, św. Józefa, św. Jakuba i Ducha Świętego. W poszczególnych miejscach w liturgię zaangażowane były różne wspólnoty zakonne.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Mario na Piaskach do której z pieśniami szli karmelici skrzypiąc trzewikami módl się za nami

2024-05-15 20:45

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

pl. wikipedia.org

Matka Boża Piaskowa

Matka Boża Piaskowa

W naszej majowej wędrówce, której szlak wyznaczył ks. Jan Twardowski docieramy dziś do Krakowa, by na chwilę zatrzymać się w cieniu karmelitańskiej duchowości. Po kilku dniach wędrówki przybyliśmy ponownie do Krakowa, gdzie na przedmieściach dawnego miasta – zwanym „Na Piasku” znajduje się ufundowany przez Władysława Jagiełłę i jego małżonkę Jadwigę kościół ojców karmelitów. To w tej świątyni uklękniemy dziś przed obrazem Matki Bożej Piaskowej, nazywanej też „Panią Krakowa”.

Obraz, który zatrzymuje dziś nasza uwagę znajduje się w kaplicy przy kościele Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny. Jest jednym z najpopularniejszych wizerunków Bogurodzicy w mieście. Wizerunek jest nietypowy w porównaniu do tych, które widzieliśmy do tej pory. Nie jest rzeźbą ani obrazem malowanym na desce czy płótnie. Ten, przed którym dziś się zatrzymujemy zgodnie z myślą ks. Jana jest malunkiem wykonanym na tynku.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję